Środa minie tydzień zginie 🙂
Tydzień na diecie. Od piątku nie ważyłam się. Sumiennie pilnuję diety, tej z Vitalii i tej od dietetyk. Nawet sprawnie i nietrudno to wychodzi. Mało posiłków zmieniam, zamieniam składniki, szczególnie nabiał krowi na roślinne lub owcze/kozie i makaron na ryż brązowy, bo nie mogę dostać razowego. Piję czystek, suplement do zwalczania grzyba w drodze.
Niespodziewanie zaproszono nas na kolację pojutrze. Jutro zadzwonię i powiem o moich dietach, żeby okrzepli z tą wiedzą. Nie lubię takich sytuacji, ale ze spotkania się cieszę. Mam nadzieję, że nie będzie za dużo tłumaczenia.
Od poniedziałku pogoda jakaś przedjesienna, a dzisiaj to nawet mi markotno. Słuchałam angielskiego i dużo pamiętam! Francuski kolebie mi się w myślach. Będę słuchała jednego rozdziału, podpatrując w książce, aż opanuję i wówczas kolejny. Książka bardzo mi pomaga, jestem wzrokowcem (że słi ... 🤷♀️😉).