Wyspałam się co nie miara. W nocy nie jadłam! W ciągu dnia pomidorową z razowym makaronem, maleńkie kurczacze podudzie i placki z cukinii oraz sałatkę z octem, potem sporo słonych paluszków. Brandy i nalewka również.
Wściekłam się na męża w kwestii, że ledwie do domu wszedł gdzie ja i Młodsi już czekaliśmy z kolacją, żeby porozmawiać o naszych sprawach, a do niego zadzwoniła koleżanka w związku ze swoim przydupasem, złamana ręką i zgłoszeniem faktu na policję (wreszcie). Ja rozumiem koleżeństwo, ale nie po to na codzień znosimy swoje fochy, frustracje, pranie, sprzątanie, chcenie i nie chcenie, wychodzenie z psami i pozostałe trudy dnia codziennego, żeby koleżanka/kolega z pracy dzwonili kiedy im pasuje i zawłaszczali nasz rodzinny czas bo akurat mają potrzebę. Na ten moment pogoniłam małżonka, zapisałam telefon do przełożonego zapowiedziałam, że zadzwonię gdzie tylko będę mogła, jak uznam za stosowne, a małżonek, niech ewentualnie z koleżanką ustala czas rozmowy. Nie mam nic przeciwko koleżeństwu, bardzo dobrze, że na policji podała Darka na świadka, ale telefon zaraz po przyjściu do domu z pracy to k.... przesada. Mąż przejął się chyba, bo jeden telefon w przypadku zauroczenia koleżanką w karierze męża mam za sobą :)) Teraz jestem jeszcze bardziej pewna siebie! P......... w stylu "jak zrobisz zadymę to nie wiadomo gdzie mnie przeniosą" mam gdzieś. Mogą na Kamczatkę, chociaż tam raczej nie mają oddziału. Jestem zmęczona. Mogłabym rok mieszkać sama.
bali12
7 stycznia 2021, 13:44też nie lubię jak ktoś zabiera mi mój cenny czas, który miał być czasem dla rodziny. Doskonale Cię rozumiem.
BG1966
7 stycznia 2021, 21:24Dziękuję :)