Święta były miłe, pyszne i ładne. 22 grudnia ważyłam 73,9 kg, 26 grudnia 75 kg, dzisiaj 74,5 kg. 60 dkg to nie kłopot. Mam wykupioną dietę do 12 stycznia i na tym zakończę. Muszę sama nabrać nawyków i pilnować się (oraz chudnąć 😁). Na Sylwestra pieczemy indyka, po północy zjemy tradycyjnego gulaszu wołowego z kaszą. Kasza jest na szczęście i powodzenie, a mięso dla smaku. Ci co to wymyślili lubili mięso.
Koleżanka w pracy od czerwca schudła 17 kg na diecie nisko węglowodanowej, robiąc przerwy między ostatnim i pierwszym następnego dnia posiłkiem nawet 16 godzin. to zapamiętałam, na pewno są też inne zasady, ale wygląda pięknie. Zmotywowała mnie bardziej niż byłam dotychczas!
Na święta kupiłam dwie sukienki, wszyscy mnie chwalili za wygląd, ale na zdjęciach widać nadwagę.
W sylwestra biorę wolne i pobędę w domu. Kupiłam kurs nauki na keyboardzie w ESKK. Lekcja próbna super, będę brzdąkać. Mąż wznowił lekcje na gitarze od jutra. Oczywiście niezbędną okazała się być gitara, której nie ma i rozpoczął procedurę kupowania. Podobno jakieś cudo.