Uff, pierwszy dzień za mną. Jestem zadowolona, choć nie obyło się bez wpadek - 2 mandarynki dodatkowo do II śniadania, 1 lizak po podwieczorku i kromka chlebka z wędliną po kolacji. Podstawowy plan zakładał ok 950 kcal, więc te dodatki chyba zmieściły mnie w limicie kalorycznym do 1200 kcal. Wieczorem chodziłam i szukałam jedzenia, nie był głodny żołądek, tylko głowa. Jakoś dałam radę. Około północy ból żołądka, okropny, myślałam że zemdleję - przeszedł sam po 10 minutach. Po południu 50 minut steppera. Planowałam jeszcze przysiady i ćwiczenia na ręce, ale zabrakło czasu.
Wczoraj odkryłam, że bez ćwiczeń moje ciało się przebudowało. Odpuściłam sobie dietę i ćwiczenia na jakieś 3 miesiące. Efekt - dodatkowe centymetry tylko w biodrach (5 cm) i udach (4 cm - tu tak opornie szło zrzucanie, a jak szybko wróciło, buu). Wagę utrzymałam choć podejrzewam, że ten tłuszczyk pojawił się kosztem masy mięśni, więc tak naprawdę jednak utyłam, nie zmieniając masy ciała. Nabrałam tłuszczyku tam, gdzie mój organizm najbardziej lubi odkładać. I teraz czas na żal do Stwórcy - Dlaczego to nie idzie równo?! Dlaczego zawsze tylko nogi i biodra?! Dlaczego ja?! Eh, życie. Znów muszę popracować, żeby proporcjonalniej wyglądać. Bo na razie góra w rozmiarze 38 czasem i w 36 wejdę a dół 40/42. Masakra. Wyglądam jak dwie różne osoby sklejone w pasie. Wiem, że można to zmienić, ale ile to kosztuje czasu i wyrzeczeń....A potem i tak trzeba pilnować, żeby organizm tego nie zniszczył. A może na skróty - może liposukcja? Hmmm. Taniej i zdrowiej zrzucić jeszcze te 25 kg i utrzymać wagę. Tylko trudniej. 25 stycznia mam wizytę u chirurga plastycznego, zobaczymy co mi powie jeśli chodzi o nadmiar skóry, no i o te nogi też zapytam.
berkati2016
8 stycznia 2016, 09:44Jejku, myślałam że tylko ja tak mam...:), pocieszające, że nie jestem sama. Zauważyłam, że jeśli porządnie przycisnę z ćwiczeniami na nogi (rower, stepper, ćwiczenia nazwijmy je dywanowymi), to proporcje się poprawiają, wystarczy jednak trochę odpuścić i od razu następuje przebudowa. Wystarczą nawet niewielkie wahania wagi...
katja07
8 stycznia 2016, 09:08Też jestem gruchą,dół chudnie na końcu,ale tyje pierwszy niestety buuu
andzia.28.05.
7 stycznia 2016, 18:38Heh, nie jest źle - u mnie góra w rozmiarze 40 a dół 44.. Aczkolwiek zanim przytyłam to było podobnie, tylko że góra 36 a dół 40. Chyba już taka uroda gruszki :)
berkati2016
7 stycznia 2016, 18:48Faktycznie, mamy podobnie :)), gruchy górą! a właściwie dołem!