Minęło sporo czasu i na planach póki co się skończyło. Miałam dosyć zdeorganizowany okres czasu - praca w domu, wizyty u lekarzy, wielu gości i wyjazd. Przez to, że jestem prawie ciągle uziemiona i przemęczona nie mam ochoty ani siły na nic. Kiedy karmię maleństwo sama próbuję się przespać, ale różnie z tym bywa bo za chwilę przewijanie, usypianie, obiad, sprzątanie... same wiecie jak to "siedzenie" w domu wygląda.
Czuje się pokonana, sama nie wiem przez co - może mam za małą motywację, albo nie wierzę w sukces. Tak, to ostatnie to na pewno. Nie mam zamiaru z tego powodu biadolić i się użalać nad sobą, ale chyba będzie lepiej jak zamiast obiecywać sobie co zrobię po prostu będę to robiła.
Mam nadzieję, że wiosna przyjdzie niebawem, a przynajmniej śnieg prędko stopnieje i jakaś nowa energia mnie wypełni i pobudzi do działania. Bardzo potrzebuję ruchu. Nogi i kręgosłup bardzo już dają o sobie znać a waga bez zmian - to oczywiście moja wina bo przez te wszystkie spotkania towarzyskie nie trzymałam się żadnych zasad i pofolgowałam sobie we wszystkim a w słodyczach najbardziej. Jak ich nie widzę to nie ma problemu, nie ciągnie mnie, ale jak już się gapię i jeszcze czuję to po prostu masakra. A najgorsze jest to, że dopóki się nie weźmie kawałka to się nie chce, ale po pierwszym ma się ochotę na kolejny i kolejny. Porażka.
Nie chcę się teraz odchudzać, a przynajmniej nie tak normalnie tylko po prostu zdrowo się odżywiać. Wydaje mi się, że przy karmieniu to ważne, bo inaczej brakujące mikroelementy dziecko wyciągnie ze mnie i najbardziej się boję o stan mojego układu kostnego.
Z pozytywnych rzeczy wiem już na 100%, że cukrzyca ciężarnych ustąpiła! Lekarz jednak przestrzegł mnie, że mam dbać o siebie i pilnować wagi bo jestem w grupie ryzyka zachorowania na tę "normalną".
Córeczka też póki co cieszy się zdrowiem, usg bioderek wyszło ładnie i serduszko też w porządku. Za jakiś miesiąc jeszcze echo serca dla 100% pewności, ale myślę, że to już tylko formalność. Maleństwo jest bardzo pocieszne. Całkiem sporo już mówi po swojemu, potrafi trzymać zabaweczki w rękach i ma gilgotki , a śmieje się Słoneczko kochane codziennie. To taka nasza mała Wiosna w domu ten jej uśmiech.
Czuje się pokonana, sama nie wiem przez co - może mam za małą motywację, albo nie wierzę w sukces. Tak, to ostatnie to na pewno. Nie mam zamiaru z tego powodu biadolić i się użalać nad sobą, ale chyba będzie lepiej jak zamiast obiecywać sobie co zrobię po prostu będę to robiła.
Mam nadzieję, że wiosna przyjdzie niebawem, a przynajmniej śnieg prędko stopnieje i jakaś nowa energia mnie wypełni i pobudzi do działania. Bardzo potrzebuję ruchu. Nogi i kręgosłup bardzo już dają o sobie znać a waga bez zmian - to oczywiście moja wina bo przez te wszystkie spotkania towarzyskie nie trzymałam się żadnych zasad i pofolgowałam sobie we wszystkim a w słodyczach najbardziej. Jak ich nie widzę to nie ma problemu, nie ciągnie mnie, ale jak już się gapię i jeszcze czuję to po prostu masakra. A najgorsze jest to, że dopóki się nie weźmie kawałka to się nie chce, ale po pierwszym ma się ochotę na kolejny i kolejny. Porażka.
Nie chcę się teraz odchudzać, a przynajmniej nie tak normalnie tylko po prostu zdrowo się odżywiać. Wydaje mi się, że przy karmieniu to ważne, bo inaczej brakujące mikroelementy dziecko wyciągnie ze mnie i najbardziej się boję o stan mojego układu kostnego.
Z pozytywnych rzeczy wiem już na 100%, że cukrzyca ciężarnych ustąpiła! Lekarz jednak przestrzegł mnie, że mam dbać o siebie i pilnować wagi bo jestem w grupie ryzyka zachorowania na tę "normalną".
Córeczka też póki co cieszy się zdrowiem, usg bioderek wyszło ładnie i serduszko też w porządku. Za jakiś miesiąc jeszcze echo serca dla 100% pewności, ale myślę, że to już tylko formalność. Maleństwo jest bardzo pocieszne. Całkiem sporo już mówi po swojemu, potrafi trzymać zabaweczki w rękach i ma gilgotki , a śmieje się Słoneczko kochane codziennie. To taka nasza mała Wiosna w domu ten jej uśmiech.
Louve1979
9 lutego 2010, 18:13Hej, dawno Cię nie było, miło Cię widzieć ponownie. Super się czyta o Twojej córeczce, od razu widać jak mocno ją kochasz ;o)) Chcieć to móc, wystarczy tylko dobry plan zdrowego odżywiania i na pewno powolutku wrócisz do formy sprzed ciąży. Zyczę Ci wszystkiego dobrego i powodzenia w odchudzaniu ;o)