Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Beznadziejny brak motywacji
9 listopada 2013
Nie wiem co ostatnio dzieje sie ze mna. Kolejna porazka zaliczona, a juz 3 tygodnie bylo dobrze. Najgorsze jest to, ze tak ciezko jest mi do czegokolwiek sie zmotywowac, przeraza mnie to. Patrzac w lustro nienawidze swojego ciala. Gdyby nie moje dziecko to najchetniej nie wstawalabym z lozka. Dobija mnie taka biernosc. Mowia ze zakupy poprawiaja humor, moj tylko pogarszaja bo nic nie moge znalezc w swoim rozmiarze co nie wyglada jak worek/spadochron. Dzwonie do mamy to slysze pytanie "to ile juz schudlas?" Mowie ze nic, to slysze " to po co zresz?" Od Babci uslyszalam "cozy czasem nie jestem w ciazy?" - tak marzy mi sie jeszcze jedno dziecko, ale nie kiedy wygladam jak wieloryb. Ryczec mi sie chce od kilku dni, tylko to dobrze mi wychodzi. Tak mi ciezko, nie mam komu sie wygadac. Wizja swiat BN spedzonych w gronie rodziny przeraza mnie jeszcze bardziej, znow bede musiala wysluchiwac wscibskich docinkow I glupio sie usmiechac udajac ze to nic mnie nie rusza. Nikt niczego nie moze zrobic za mnie, sama doprowadzilam sie do takiego stanu I sama musze poukladac sobie wszystko w mojej glowce. Na dzien dzisiejszy nawet najmniejsze pagorek jest wielkosci Mount Everest...
Czarodzieje
9 listopada 2013, 23:31jestem twoim wiernym fanem. Ja chyba po prostu cie kocham. kiedy chce ci sie ryczeć puść sobie mel b, zobacz zdj jakiej chudej laski i do dzieła :] powiedz "pierdole nie zjem tego, moim marzeniem jest sylwetka" :) czekam na dalsze posty :3