dieta poszła w kąt...
wciągu dnia zdążyłąm zjeść tylko śniadanie potem obiad ( mizeria, 1 ziemniak i kawałek mięska) a teraz chyba ze 4 łyżki wiśni w spirytusie:( to na odreagowanie stresu....
muszę je daleko schować najlepiej do piwnicy albo wywieść do rodziców, nie mogę się powstrzymać- takie są dobre..
nawet na słodycze tak mnie nie ciągnie jak na nie...
chyba zrobi ze mnie się alkoholiczka - jak tak dalej bedę się nimi zajadać - muszę to zmienić !!!
oj nazbierało się tego do zmiany... nawrzeszczałam dzisiaj na synka- teraz mam wyżuty sumienia- a wszystko przez tę nerwówkę...
teraz znowu chłopaki - zbierają pieniądze -bo brat idzie do szkoły, do pierwszej klasy- a co mnie to kurna obchodzi- jak mój synek szedł do szkoły to też od nikogo nic nie dostał- niech się wreszcie opieka społeczna weźnie do roboty -albo rodzice tych dzieci- wiem, że może one nie są temu winne -ale z jakiej racji co kilka dni mam z dobrego serca każdemu pomagać - co ja caritas???
ale mam nerwy...
sama siebie nie poznaję...
idę na stepper- może mi trochę ulży, i jeszcze to prasowanie- koszmar... brrr.......ta cała micha mnie już przerasta, a ile jeszcze w koszu!!, cała sterta do prania ;(
ale narzekam... szkoda słów- jakaś chandra mnie dopada... juz stąd zmykam -myślę, że jutro bedzie lepiej.
do zoo...
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
bluebutterfly6
26 sierpnia 2008, 18:57!
zorcia
26 sierpnia 2008, 18:54ja do swojego tez cierpliwośc straciłam...trzymaj się i juz nie krzycz!!