Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
niedziela i poniedziałek


do niedzieli nawet nie chcę wracac, śniadanie nawet utrzyłało się ryzach
biała pieprzowa z wody i reszta niezjedzonej przez małą fantazji, potem obiad - nawet nawet- rosół z makaronem, królik i czerwona kapucha, a potem to już czysta masakra:((
siostra miała urodziny, wiec kawa - tort lodowy - 1/2 małego kawałka- bo mnie zasłodziło brrr., a potem schabik z grilla i 2 cieniuteńkie grilówki, to jeszcze nie koniec- jak wrocilismy do domy - to dopiero byłam głodna - a to za sprawą czerwonego winka- wody nie było bo sie właśnie wypiła  :( i w ruch poszedł oscypek - taki jeden mały na zimno, a potem jeszcze na ciepło- miałam wyrzuty sumienia, ćwiczyć się nie chciało - pełna porażka.

poniedziałek - uzupełniałam moje wpisy w tajnym spisie - "co jem"  i oczywiście jak już ładnie odświeżyłam sobie pamięć, przewertowałam kalkulatory kalorii, ładnie powpisywałam, to na koniec nie zapisałam zmian i w ch...rę poszło tyle pracy.

wczoraj juz próbowałam trzymać dietę - rano serek z papryka, dwie kromeczki z pomidorem, 2 ogóraski kiszone- swoja droga musze sprawdzic jak sie mają moje kiszone- i 3 łyki kefiru - to tyle w pracy do 15-tej, potem obiadek, małe ziemniaczki, mizeria z pietruszką i schabowy ( bomba kaloryczna!!!) potem na kolację tylko 1/3 makreli , paseczek rokpola 1cm x 5 cm, (ciekawe ile może ważyć - musze to sprawdzić - może dziaiaj) i plasterek kiełbaski wiejskiej.

potem juz tylko gotowanie leczo z cukini, odłozyłam kilka plastrów do upieczenia - ale jakoś do tego nie doszło- może dzisiaj zjem ją na kolację.
leczo wyszło super kilka łyżek też się zjadło- taki mały grzeszek- i to na koniec dnia- kiedy przed snem nie powinnam jeść. dzisiaj będzie lepiej. wieczorem 8 min i 8 mni arms i 6,5 skakanki.

no, no, mój mąż jest pod wrażeniem. wczoraj mówi mi - no nie spodziewałem sie, tak długo wytrzymasz? to kolejny dzień, kiedy ćwiczysz - a jednak.
mam motywację za 2 tygodnie będę na plaży ( nikomu o tym nie mówię, ale chcę jako tako wyglądać),  odrazu krakowa nie zbudowali. a ja będę miała poczucie, że cos w tym  kierunku robiłam :) ale satysfakcja:))

od kilku dni cwicze na skaknce- ale boję sie czy czasem jeszce nie rozbuduję dodatkowo łydek - juz tak wydają się być ogromne - 36,5 cm, masakra - ale chyba będę musiała się z nim pogodzić takie już są, troche tłuszczyku na nich jest - może jakies balsamy - albo zawijanie folią na noc? musze nad tym pomysleć, może ktoś ma sprawdzoną metodę na ich odtłuszczenie?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.