Może sukces niewielki, ale ja się cieszę. Postawiłam na większą kolację ale wcześniej zjedzoną no i nie podjadam orzeszków ziemnych odzwyczaiłam się jakoś od nich
Dzisiaj zjadłam na pierwsze śniadanie dwie kanapki z razowego chleba z wędliną z piersi z kurcząt+ trochę kefiru
II śniadanie: pomarańcza
Obiad: pieczone (bez skórki) udko z kurczaka+ ryz z zielonym groszkiem+ mega super surówka z sałaty i kolorowej papryki
podwieczorek i kolacja: activia owsianka+ 2 kanapki
Na rowerku przejechane (podkreślam że podaję dane z licznika z rowerka z biedronki)
60 minut jazdy, spalonych 1203 kcal i przejechane 34 kilometry. Robiłam takie naprzemienne treningi, typu że najpierw jechałam wolniej (tak około 29 kilometrów na godzinę a potem nawet 42 kilometry na godzinę i tak na zmianę), miałam wrażenie ze jak zwalniałam to czułam większe zmęczenie a jak przyspieszałam to czułam ulgę. Nie mam na to jakiegoś logicznego wytłumaczenia ale tak było.
nusia892
7 kwietnia 2014, 13:54Trzeba się cieszyć nawet z najmniejszych zmian na lepsze! Gratuluję postępów i trzymam kciuki za kolejne