dobry dzień a gdzie mu do końca. Oczywiście rano pognałam do kata , swoją przyzwoitość przypłacę życiem, a przynajmniej zdrowiem . Wyłaziłam było 7 C, stwierdziłam , wbrew rozsądkowi i podszeptom ducha, że zalożę ramoneskę, dla przyzwoitości, żeby ludzie w zimowych kurtkach znowu nie patrzyli na mnie jak na dziwadło w tunice. Niom....już w ćwierci drogi myślałam że się rozpłynęi to wcale nie z zachwytu nad moją osobą. Było mi gorąco..no ale cierp ciało jak ci się chciało. Mariuszek, mało się nie przewrócił jak mnie zoczył na stole ( dobrze że nie sekcyjny) i spytał co ja taka piękna , czy idę na jakąś rozmowę...na co skromnie odrzekłam że przyszłam do mojego ulubionego kata , a że przylazła jesień, to ja łażę wymażilowana , fakt...makijaż delikatny, kreska na powiece, wytuszowane rzęsy i " kurwio" czerwone usta . No dobra ...jak lazłam od niego to było mi jeszcze goręcej. Dowlokłam się na targ...kupiłam ciut warzywek , furorę robi moja prośba o " listek pora do rosołku" panie się ześmieją i urywają mi ten listek od pora, potem poszłam sobie na " halę mięsną" i kupiłam kiełbaskę...bo sobie przypomniałam że chce mi się od tygodnia pizzy ( oczywiście obrzydliwie dietetycznej, bo inna być nie może), potem kupiłam udka na rosołek, powlokłam się do mojej pani " mięsnej" gdzie zakupiłam kawałek wołowinki rosołowej, cudowne mięsko z łopatki wołowej na kotleciki iiii....ścinki sadełek na domowy smalcyk. Ten też za mną łaził....a że właśnie mi wyrasta chlebek ...to jak stopię taki smalcyk z kiełbaską i cebulka, to będę mogła potworkom zawieźć w niedzielę na nową chałupkę . Wróciłam at chałupa , głodna niczym nierasowy pies, biegusiem nastawiłam rosół, zaczęłam smażyć placuszki z kalafiora, które zrobiłam raniutko i sobie nabierały mocy, oczywiście do komputerka, na pocztę a tam przesyłka od mojej ulubionej klientki, z prośbą, żebym przetłumaczyła pismo z języka sądowego na człowieczy. Czytam , czytam i hurrra......sąd uwzględnił mój wniosek o zabezpieczenie i zawiesił egzekucje komorniczą, do czasu rozstrzygnięcia sprawy. Zadzwoniłam do kobietki i przekazałam jej dobre wieści , cholerne firmy windykacyjne, po 12 latach od wydania klazuli wykonalności wszczęli egzekucję. Myśleli że trafili na frajera, który wyjmie kilka tysięcy i zapłaci przedawnione roszczenie. Niestety takie praktyki firm windykacyjnych są na porządku dziennym. No ale tym razem, trafiła kosa na kamień. Teraz najedzona, zadowolona ale niedopita idę trochę odpocząć....zasłużenie. Miłego popołudnia kobietki
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Magdalena762013
28 września 2016, 07:48Podoba mi sie bardzo Twoj dryg kulinarny - idziesz i juz wiesz, co miałabyś ochotę ugotować. Ja cześciej robię zakupy "po prostu", a potem cos z tego wymyślam. A sprawy "klientki" - gratuluję.
Beata465
28 września 2016, 08:41Z reguły wiem co chcę ugotować i wtedy lezę :D albo czytam coś i nabieram ochoty ...no czasem ta ochota tak jak na pizzę...trwa tydzień, natomiast pomysł domowego smalczyku pojawił się na widok...sadełka :D
Magdalena762013
28 września 2016, 15:53Swojego? Hi hi?
Beata465
29 września 2016, 07:09na widok mojego to mi przechodzi ochota :D ale słoiczek dla dziaciaków juz zachomikowany, małż naruszył juz pierwszą miseczkę " domową" a ja właśnie rozpoczęłam kolejny dzień topienia, bo to co mi dała moja mięsna pani topi się baaaaaaaaaaardzo powoli :D
kitkatka
27 września 2016, 22:37Mnie też ciągle zimno ale wolę grube skarpety i herbatę. Wody z okami nie tykam. Wiem, że przedawnienie i różne takie ale nie lubię złodziei czyli niepłacących swoich zobowiązań. Pozdrówka
sachel
27 września 2016, 17:23Wołowinka, mniam. Też jutro pocwałuję do mięsnego po wołowinę na gulaszyk.
sachel
27 września 2016, 17:24No i gratuluję sukcesu zawodowego - miałam od razu, ale wizja placuszków, rosołku, chlebka ze smalczikiem i przyszłej pizzy zupełnie mnie zdekoncentrowała.
Beata465
27 września 2016, 19:20Boże małpie mnie jeszcze wyciągnęło do sklepów ...normalnie mnie wykończyła,,,jutro po powrocie z pływalni ..będę polipem ...czyli formą osiadłą ;)
paniania1956
27 września 2016, 17:05Nie lubię rosołu àle na ulicy poce się tak samo jak Ty;))))
Beata465
27 września 2016, 19:18ja do niedawna też nie lubiałam ...teraz jak sama gotuję to zjem...chociaż dzisiaj ...dziecek jadł , bo jej ciągle zimno ..ja piłam chłodne białe wino :D:D
Maratha
27 września 2016, 16:35cos mi sie wydaje ze znalazlam winowajce mojej chcicy na rosolek... :P
aniaczeresnia
27 września 2016, 16:38no i mnie sie teraz tez rosolku zachcialo! ;-)
Beata465
27 września 2016, 16:38kura?
Beata465
27 września 2016, 16:39wsadzajcie dupska na miotły i przylatujcie :D będzie za 2 godzinki :D
Maratha
27 września 2016, 16:48http://9gag.com/gag/aynQqPp/who-said-women-couldn-t-park przypomnialo mi sie... Luby mi to ostatnio wyslal, nie mam pojecia co on implikuje...
sachel
27 września 2016, 17:22Maratha, świetne :)))