Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
I dobrze mi tak


Piorun by to strzelił a raczej mnie w rudy łeb ( osobisty) za głupotę. Odchorowałam wczoraj i dzisiaj rano sobotnie łakomstwo. Wydelikutasił mi się żołądek na tej miesięcznej diecie, w sobotę byłam zaproszona do znajomych więc w domu ostatnie co zjadłam to był obiad bo byłam świadoma że u Marysieńki pewnie dostanę jakąś smakowitość której się nie oprę....opierałam się a opierałam ale już o 19 byłam głodna...zjawiła się też moja jaśnie siostrzyczka na którą wszyscy czekali i wjechała na stół gorąca domowa pizza.......no i .....chyba mnie pieczarki załatwiły, wogóle nie jestem fanką grzybów...ale wczoraj mnie skręcało cały dzień....pojechałam z Pauliną zmaterializować moją wygraną i myślałam że pobuszujemy w galerii, bo ja sama to niecierpię robić zakupów, kiedy nie muszę a już napewno nie w takich molochach, szybko weszłyśmy, szybko wyszłyśmy po prostu chciało mi się wyć z bólu ....w domu ratowałam się roibosem z cytryną i pieprzem...ciut złagodziło ból....teraz jest odrobinkę lepiej...ale ochota na niedietetyczne jedzenie opuściła mnie skutecznie. Ahoj....przygodo, przygodo.........ahooooooooooojjjjjjjjjjjjjjj

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.