Wrrr... ale jetem wsciekla... Zrobilam sobie rano kanapke z chleba kolodzieja, kupilismy go kilka dni temu i dopiero wczoraj chyba otworzylam, oczywiscie przyzwyczajona ze sie nic nie stanie. Ja sie zabieram za nia na przerwie a tu klops, kanapka zielona... znaczy kawalek, ale ugryzlam z innej strony i poczulam ta zielenine w ustach... Jak wroce do domu to pozbede sie tego badziewia...
Waga normalnie, spada. I oby tak dalej.
Wczoraj byly siostry urodzinki, oczywiscie zaprosili nas na imprezke, byly 3 rodzaje salatki warzywnej, alko i tort. Na szczescie wzielam ze soba jablko i zadowolilam sie kawusia ;)
Jeszcze tylko jutro szkola i tydzien wolnego! Bede miala czas pocwiczyc i pobiegac? Moze w koncu sie za to zabiore?
malgorzatalub48
9 lutego 2012, 13:54"Kołodzieja" trzeba trzymać w lodówce zawsze, bo inaczej szybko pojawia się pleśń. To świadczy tylko o tym jak sporo wody posiada. Lepiej upiec sobie chlebek z mąki wieloziarnistej, który starcza nawet na tydzień.
MlodaMama90
9 lutego 2012, 13:27No to gratuluję silnej woli :):) ale super zachowanie !! :):):) buziolki :*:*
martita512
9 lutego 2012, 13:23NO TO PIĘKNIE SIĘ SPISAŁAŚ:*
reiven
9 lutego 2012, 12:29:) dobrze, że wytrwałaś :) takie rzeczy cieszą i motywują mnie
kojfel
9 lutego 2012, 12:24Zazdroszcze wolnego, bo ja wlasnie swoje koncze niestety :/. . Ciesze sie, zxe wytrwalas u siostry na urodzinach! Tak trzymaj :)