Mam lenia, dostałam go w sobotę i zupełnie nie wiem co mam z nim zrobić? To tak jakby dostać niechciany prezent. Niewygodne to to i nie wiadomo do czego służy i jak tego użyć. Można też wyodrębnić wiele rodzajów lenia. Taki "leń biegowy". Włazi w twoje dresy i buty do biegania, tak że nie ma miejsca w nich na pomieszczenie ciebie więc zostajesz w domu. A tu kolejna pułapka, "leń kanapowy", Bo skoro nie pobiegłaś w siną dal to może poćwiczysz w domu. Ale nie, nic z tego "leń kanapowy" przyszpila cię do kanapy i nic już cię nie uratuje przed bezczynnym spędzeniem czasu przed telewizorem lub kompem. Ale, ale skoro już mam komputer to może popracuję. Na ten niebezpieczny przejaw znalezienia zajęcia i jednak potworzenia czegokolwiek pojawia się "leń możepotem" . i tak mija godzina za godziną ... Może w poniedziałek sobie pójdzie?
Jedyny plus jest taki, że mam też "lenia podjadacza" - tego kocham miłością pierwszą. Nie chce mi się podjadać