Najtrudniejszą zmianą w życiu do której ciągle dojrzewam i dążę jest zmiana nastawienia. Zmiana nastawienia dotyczącego odżywiania i postrzegania mnie. Całe życie borykam się z zaburzeniami odżywiania, które powstały u mnie bardzo wcześnie. Żeby to zrozumieć zajęło mi to ponad 10 lat. Dzisiaj wracam myślami do 12 letniej ja, która była zawsze tą grubszą i tą gnębioną za wagę. Jako dziecko nie byłam otyła, miałam nadwagę. Nie wyglądałam źle. Delikatnie pucowate policzki i lekko wystający brzuszek. W końcu z tego się wyrasta, tak mówili. Patrząc na zdjecia z tamtego okresu kompletnie nie rozumiem, dlaczego ktoś miał prawo wyzywać mnie od grubasów i słoni, zabierając mi radość z dzieciństwa. Zawsze czułam się gorsza. Nocami marzyłam o tym, żeby zmienić się w inną osobę. Nienawidziłam siebie. Jeżdżąc na kolonie rezygnowałam z wypadów na baseny. Będąc na plaży praktycznie nigdy nie rozbierałam się do bikini. Jest to strasznie smutne. Czuje jakby ktoś mi odebrał część dzieciństwa i część bycia dzieckiem. Dziecko nigdy nie powinno rezygnować z zabawy i aktywności na poczet wstydu. Wstydu który czułam, bo tak mi ktoś wmówił. A ja czułam, że muszę się siebie wstydzić. I mniej więcej wtedy zaczęły się problemy z którymi walczę całe życie i walczyć już będę. Jestem uzależniona od jedzenia jak alkoholik od alkoholu. Z tym wypadkiem, że alkoholik może zerwać z nałogiem i żyć bez alkoholu. Ja bez jedzenia żyć nie mogę.
Część dalszą mojej historii napiszę wkrótce.
Dzień 8
Cukiereczek26
30 sierpnia 2020, 20:26Hej Balbinka, co u Ciebie? Jak Ci idzie? Dawno nie było żadnego wpisu :(
Cukiereczek26
16 grudnia 2019, 21:51Doskonale Cie rozumiem, mi ten wstyd towarzyszy do dziś. Trzymam kciuki za Twoją drogę :)