Witajcie :)
Niby brzydko, zimno, mokro i szaro, ale od razu po wyjściu z pracy humor jakoś dziwnie mi się poprawił :D
I w końcu!
Ćwiczyłam dziś :p w końcu się zmotywowałam i ruszyłam dupsko z kanapy :)
Niby tylko skalpel z Ewką :)
Ale zawsze coś :) no i ważne że w końcu zaczęłam :)
w sumie to nie miałam wybory bo galoty to już mi się tak wrzynały w brzuchol dziś, że myślałam iż w nich nie wysiedzę :p - chciałam je ściagnąć i siedzieć bez :D
poza tym sterta ubrań pod tytułem 'kiedyś w nie wejdę'
rośnie :)
nie wiem co to za mania głupia kupowania za ciasnych spodni :p
Najwyższa pora popracować na tym 'wchodzeniem' w nie :)
Spokojnej nocy,
buziaki
Wasza B.
:*