Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
słodka niedziela...
9 kwietnia 2006
...ale tylko pod kątem lenistwa... Miałam tylko 1 zajęcia, na które poszłam na piechotkę, co zajmuje mi jakieś 25 minut - coraz szybciej chciałam zaznaczyć. Później spacer do miasta i z miasta z uroczystego obiadu na cześć mojego Męża. W sumie spacer szybkim tempem zabrał mi około 2 godzin, wieczorny aerobik już zaliczony, jeszcze tylko wpis na stronce i mogę uznać dzień za udany! Muszę się przyznać, że w tym tygodniu średnio się dietki trzymałam,ale za to szczerze ćwiczyłam. Miałam po prostu słodki tydzień...aż za słodki... To był taki mój kolejny kryzysik. Byłam na siebie taka zła, że nawet pisać mi się nie chciało o tym, bo to automatycznie uświadamia błędy jakie się popełnia. Na szczęście waga nawet spadła, cuda. Myślę, że bardziej teraz będę uważać na to co jem. Zaczęłam brać chrom, żeby słodkości się mnie nie imały. Tyle wyrzeczeń, tyle wyrzeczeń!!!Pozdrawiam i życzę wytrwałości!
wodzirejka
9 kwietnia 2006, 21:49taniec towarzyski, artystka... mamy trochę wspólnego :o)) tyle wyrzeczeń, ale o ile warto!!! Gratuluję Tobie osiągnięć!! Uśmiechnięta na zdjęciu :o))) Fajnie! Pozdrawiam Cię serdecznie!