Właśnie wróciłam z fitnessu. Skończyłam dzisiaj wcześniej pracę więc poszłam na Body Pump -trening ze sztangami, który miała prowadzić jakaś dziewczyna. Najczęściej te zajęcia prowadzi taki facet, który daje niezły wycisk. No, a ja wolę jak zajęcia prowadzi dziewczyna, mniej mnie krępuje niż facet -trener. I co? Przyszłam dzisiaj na zajęcia z instruktorką, a tu co? Zajęcia prowadzi Pan-Killer. Ale przeżyłam!;) I jestem z siebie dumna, było bardzo ciężko, bo od samego początku kazał ciężarki 5kg dać na sztangę, a potem 7,5 i 10kg! i było naprawdę trudno -ćwiczenia na wszystkie partie mięśniowe. ALe obiecałam sobie, że po ćwiczeniach siłowych pójdę na orbitrek na godzinę -i udało się wytrzymałam:)
Mój brat mówi (on kończy już kurs na trenera personalnego), że najpierw rozgrzewka, potem ćwiczenia siłowe z ciężarkami, a potem minimum 45 minut ćwiczeń kardio. :)
a z jedzeniem też chyba ok -wyeliminowałam cukry i staram się jeść zdrowo i rozsądnie;)
izunia199011
16 kwietnia 2015, 20:54Czasem taki wycisk sprawia wielką satysfakcje :)