chyba mam dość: sorry, ale dzisiaj ponarzekam trochę na życie ogólnie -już o odchudzaniu nie mowię............
Miałam jazdę z moimi dziadkami (U których mieszkam obecnie) -bo nagle w srodku roku odwidziało im się, że udzielam lekcji i uczniowie przychodzą do mnie -nie ma ich wiele tylko 5 osób, ale przyszła nowa Pani umówić do mnie swoje 2 córki i zrobiła się afera. Dostałam zakaz prowadzenia lekcji, tzn dostałam propozycje, aby te lekcje prowadzić w garażu (bez ogrzewania, światła) albo na ganku (który powstał przez zabudowanie balkonu i na który są drzwi z zewnątrz, ale nie ma już schodów-więc musiałabym sobie sama schody dorobić) a to i tak byłaby opcja na kilka cieplejszych miesiecy w roku, bo ogrzewania i światła tam nie ma..........wiec po prostu miałam dość. Byłam już ogólnie zestresowana pisaniem pracy, terminami itp itd a tu jeszcze to. Zeby było ciekawiej to 4 dni później dziadek miał do mnie pretensje, że zaparkowałam auto na podwórku (auto mojego brata, który prosił, żeby zaparkować tutaj koło domu, za ogrodzeniem, bo on jechał wcześniej do domu przed świętami i akurat auto zostawiał w Krk i nie chciał zeby tak dlugo stało pod blokiem bez żadnego nadzworu) Więc zawsze czy mój brat czy rodzice parkują z boku -nie na przejeździe tak żeby dziadek spokojnie z garażu mógł wyjechać i przejechać. Wiec ja tez tak zrobiłam, ale jemu się to nie podobało, że auto zajmuje mu miejsce parkingowe, ktorego nagle potrzebuje: nikt nigdy tam nie stawał, ale teraz nagle problem. Okazało się, że do wspólokatorki przyjeżdzał chłopak i ona poszła do mojego dziadka, że on nie ma gdzie zaparkować, więc on (dziadek) do mnie z awanturą...... a jest drugie miejsce parkingowe przy ścianie garażu -jest tam naprawde ciasno i ja tam jestem w stanie wjechać,ale wyjechać to już nie za bardzo no i kazał mi tam wjechać. No więc na weekend pojechałam autem na mieszkanie brata (zwolniłam miejsce temu chłopakowi wspolokatorki) a potem zaparkowałam auto tam gdzie dziadek kazał i sie spakowałam i pojechałam do domu na świeta wcześniej niż planowałam. Po prostu tak mnie te awantury zdenerwowały, rozstroiły że nie mogę się pozbierać! Chodzę smutna, zestresowana. No niestety święta spedzaliśmy tutaj w krk, więc w niedzielę wielkanocną przyjechaliśmy na obiad. Dziadek dziwny, prawie ze mną nie gada. Moja mama z nim pogadała i udało się, że do końca tego roku akademickiego mogę udzielać lekcji u siebie w pokoju, ale nie wolno mi nikogo nowego wziąć i muszę odmówić tej pani co była tu u mnie umówić swoje corki. A od września (o ile znajdę jakąś pracę w Krakowie) to pewnie będę szukać nowego lokum, bo to nie pierwsze i zapewne nie ostatnie afery -ostatnio jest coraz gorze......... No ale wyobrażacie sobie jak miałabym udzielać lekcji w garażu????? Przecież to nienormalne.....
A jeszcze teraz mój G. ma dla mnie mniej czasu -niby twierdzi, że wszystko jest ok. Rozumiem, że przez święta rodzinka się zjechała i był bardziej zajęty nimi, ale tesknie za tym, że dawniej potrafił mi wysłać miłego smsa w ciągu dnia, że dzięki temu uśmiechałam się sama do siebie;) niby tam prawie codziennie gadamy -choć jakoś tak coraz krócej, coraz mniej mamy sobie do powiedzenia.....np we czwartek umówil się ze mna na skype czekałam czekałam az poszłam spać i on nie widzi problemu, ze ja czekałam, bo 'przecież chyba nie musimy codziennie gadać, nic sie nie stanie jak raz czy dwa nie pogadamy' to jego słowa.....więc napisałam mu jak ja to widzę (bo to nie był 1 raz: on np wraca z pracy połozy się na chwile i zasypia, budzi się o północy i wtedy cos do mnie psize a ja śpie..... bo czekałam wcześniej tak jak bylismy umowieni a jego nie było -powiedzcie same, nie wkurzałoby Was takie coś?) napisałam mu, że tesknie za tym, że dawniej ot tak potrafił napisać, zadzwonic. Ze jak się kładzie spac wystarczy napisac sms, że moze go nie byc i bedzie ok...........no i wydawało się, że zrozumiał umówił się wczoraj na wieczór ze mna na skype i co? dostałam wiadomość że idzie z bratem na siłownie ale bedzie ta jak sie umowilismy, ale go oczywiscie nie bylo..........czekałam godzine, wkurzyłam sie naprawde i napsiałam mu że mam dość tego, że czuje że mnie olewa i że jak będzie kiedyś chciał ze mną pogadać to wie gdzie mnie szukać..... Odpisał o polnocy jak już spałam, że nie ma nic na swoje usprawiedliwienie i dobranoc Asiu...... i tyle.... jest mi smutno bez niego........ ale naprawde myślałam, że po tej rozmowie zrozumiał, że tak nie powinien ciągle kazać mi czekać, nie pojawiać sie itp a tu proszę tego samego dnia zrobił to samo:(
nie wiem co mam o tym myśleć, co robić.......
w weekend majowy mieliśmy jechać do mnie do domu, a potem na parę dni gdzies w góry, a ja teraz to wcale nie jestem pewna czy tego chce.......on twierdzi, że mu na mnie zależy, no ale dlaczego tak robi????
może byłoby łatwiej gdybyśmy nie byli tak na odległość.....nie wiem. Alebrakuje mi go i tesknie za nim i nie wiem co mam zrobić......
Dobre jest to że przynajmniej kolejny rozdział pracy oddałam w terminie:) Ale powiem Wam, że to wszystko jakoś tak się na mnie zwaliło jak grom z jasnego nieba, bo byłam taka szczęśliwa przez ostatnie miesiące, a teraz to normalnie nie wiem co się ze mną dzieje, nie wiem czy to rpzez tą pogode czy co, ale normalnie ryczeć mi się chce, mam wszystkeigo dość...........
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
kasiakasia71
6 kwietnia 2013, 23:06Staroś ma swoje wady
basterowa
6 kwietnia 2013, 13:12Wszystkiego dobrego życzę.. ;)
krcw
6 kwietnia 2013, 12:57kurde, może pogadaj z nimi albo poczekaj aż im przejdzie...nie wiem...starsi ludzie mają czasem humorki ale jeśli mówili serio to chyba trochę nie fair...przecież powinni się cieszyć że zarabiasz jakoś w ten sposób:) optymalnie mogłabyś się im rozpłakać :D ja tak raz zrobiłam, moja babcia straszyła mnie że nie przyjdzie na moje wesele bo jest już stara, bo nie miałaby tam co robić, że szkoda za nią płacić (tak sobie wymyślała bo moja babcia ma czasem takie jazdy) no więc się jej rozpłakałam do telefonu że jak to nie przyjdzie i zaraz zaczęła zmieniać zdanie i oczywiście była:D no to taka moja przykładowa metoda:D
szukammotywacji
6 kwietnia 2013, 12:04Uszy do góry, wiem - latwo powiedzieć ale tak trzeba.... A chłopak faktycznie dziwnie sie zachowuje i wcale mnie nie dziwi to że jesteś zła.... Nie wiem czy pojechałabym w te góry, może niech on sie trochę postara Ciebie zdobyć..... Buziaki