Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
w życiu piękne są tylko chwile;)


Witajcie w ten słoneczny dzień;)
Ale ja dawno do Was nie pisałam, aż mi wstyd......
Na zielonej szkole było fajnie, udało mi się nawet podjechać 2 razy do Zakopanego w ramach relaksu po zajęciach:) zdobyłam Gubałówkę hehe ale z dietką było ciężej. Ciągle tam miałam ochotę jeść, chociaż starałam się wybierać z tego co dają dobre i dozwolone rzeczy to był trudno, naprawdę. W sumie to od dawna na wadze nie stałam, bo się trochę boję.....
Potem zaraz wróciłam do Krakowa na uczelnię i znowu pierwszy tydzień masakrycznie ciągnęło mnie do słodkiego (chyba przed okresem, który dostałam o tydzień za wcześnie....:/) Teraz jest już niby lepiej ale nie idealnie. Staram się jeść zdrowo, jem mało chleba, ale np jestem teraz przeziębiona i piję dziennie kilka herbat z soczkiem malinowym.  A wczoraj byłam na imprezie urodzinowej mojej przyjaciółki i jej męża i wypiłam 2 browarki z sokiem, zjadlam kawałek tortu oraz kilkanaście paluszków. Ale za to tańczyłam i to sporo więc myślę, że część kalorii spaliłam.
a poza tym muszę to gdzieś komuś napisać:) Spotkałam fajnego chłopaka, ale kurcze ......
no dobra od poczatku. Impreza była mojej koleżanki i jej męża czyli byli i jej i jego znajomi;) Od początku przyglądał mi się taki jeden chłopak -nie powiem spodobał mi się, w miarę przystojny, wysoki, dobrze zbudowany, no i tak się sobie przyglądaliśmy trochę, potem zaczęły się tańce i poprosił  nie do tańca do piosenki:"Żono moja..." trochę mi się śmiać chciało;) fajnie się tańczyło, bo on naprawdę świetnie tańczy, ja niestety tak sobie.... no ale było miło. Potem nadal cały czas mnie obserwował jak tańczyłam w kółeczku (a najlepsze jest to, że zanim poprosił mnie do tańca to chyba ze 3 razy przeszedł obok mnie -udając się w kierunku toalety w przeciągu20-30 minut:D i zaczepiając niby to przypadkowo o moje krzesło:D), potem on też dołączył do kółeczka i w trakcie tańca (w kółku) padł na kolana przede mną i porwał mnie znowu do tańca;) no ale niestety nie pogadaliśmy wcale, nawet nie jestem pewna jak ma na imię -chyba koledzy wołali do niego Szymon jak tańczył pierwszy raz ze mną. Potem inni panowie porwali mnie do tańca i  on mnie już tylko obserwował, więcej nie zatańczył ani nie odezwał się. Jak siedziałam przy stoliku z koleżankami to jeszcze próbował mi zrobić zdjęcie komórką (był długi stół, on siedział kilka miejsc ode mnie i po przeciwnej stronie) i potem pożegnał się z jubilatami i poszedł sobie. A mi on wszedł do głowy i nie mogę go wyrzucić- ciągle myśli i wspomnienia tańców wracają, bo chętnie bym go poznała, ale chyba nie będzie już takiej okazji.... cóż takie życie.......bo w życiu piękne są tylko chwile i dla tych chwil warto żyć:)

a wieczorem byłam na dniach otwartych pewnego fitness Klubu. BYłam na pilatesie i zumbie;) fajne zajecia. ale na zumbie byłam 1 raz i trochę nie znałam kroków, myliłam się, mieszałam itp, ale jakoś przetrwała. Po zajęciach koszulkę miałam normalnie mokrą. Ah ale było intensywnie, ale bardzo fajnie. Musze pomyśleć o czymś na stałe;)
  • optymistycznaola

    optymistycznaola

    18 października 2012, 09:21

    Mi jakoś brakuje odwagi na takie zajęcia. Może zapytaj przyjaciółkę o tego faceta może warto zrobić pierwszy krok.

  • cambiolavita

    cambiolavita

    15 października 2012, 00:11

    Ja tez od niedawna chodze na Zumbe i tez myle kroki, ale nie ma co sie zrazac :) Wazne, ze muzyka jest fajna i koszulka mokra :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.