i dziś na wadze ukazało się tylko 53,3 kg ;) wSPAniale, zwłaszcza, że jutro mija kolejny miesiąc diety więc miło, że chociaż nic nie poszło w górę przez ten miesiąc, a pełna stabilizacja też jest dobra ;)
Ćwiczę, ruszam się, tańczę, śpiewam, biegam, skaczę, chodzę żyjęęęęę!!!!
W moim życiu nie jest idealnie, wiele rzeczy dzieje się nie po mojej myśli, a wręcz na odwrót, nie tak jak bym chciała, ale nie poddaje się, nie przejmuje się i idę dalej. Silniejsza, wytrwalsza, mocniejsza, ale mniejsza ;) Tak najpierw szukałam motywacji by schudnąć, teraz moja waga staje się motywacją by dalej istnieć, co tam istnieć po prostu żyć ;)
Diametralnie wszystko się zmienia. Nie wiem czy to kwestia mojego nastawienia, mojego optymizmu, czy tego że po prostu schudłam. Ludzie są milsi, bardziej zwracają uwagę na mnie, nie jestem już taką biedną szarą myszką z podkulonym ogonkiem. Przestałam się też postrzegać jako osobę skrzywdzoną przez los.
Nadal do końca nie przezwyciężyłam swoich lęków, ale widzę ogromną różnicę, której być może nikt jeszcze nie widzi, ale ja widzę ;)
To tak samo jak z odchudzaniem, najpierw samemu się zauważa efekty, później najbliżsi je zauważają, a na samym końcu reszta. ;)
Mega pozytywny grejpfrut :D (mój własny prywatny)