Po raz pierwszy w od bardzo długiego czasu czuję magię Świąt. W końcu to zrobiłam i odważyłam się wyjechać na ten czas w góry. Choć zawsze o tym marzyłam zawsze to moja obowiązkowość i chyba poczucie przymusu czy narzucania mi z góry pewnych rzeczy bo nie umiem tego inaczej określić powodowało, że czułam się zobowiązana do corocznego robienia Wigilii i całych świat dla rodziców, rodzeństwa i dalszej rodziny. Oni odpoczywali i spędzali czas ze swoimi połówkami czy dziećmi a ja jak ten Kopciuch siedziałam w garach od tygodnia i w zasadzie całą wigilię od bladego świtu i święta także. No bo w końcu trzeba jakoś przyjąć ugościć itp. itd. Nie wspominając o porządkach wykonywanych równo po MIkołaju aby zdążyć.
Padałam na twarz bo przecież wszyscy inni byli tak zapracowani chyba robieniem zdjęć na instagrama czy spędzaniem czasu na wyjazdach i zawsze mieli wymówkę, żeby nic nie zrobić czy pomóc w przygotowaniach choć trochę. Byłam zła, sfrustrowana i nerwowa ale w tym roku moja druga połówka powiedziała basta. Sama pewnie bym się nie odważyła. Zamówił święta z dużym wyprzedzeniem i w zasadzie poinformował mnie niedawno, że w tym roku bierzemy dzieciaki i ruszamy na podbój gór, tak abym i ja miała tą możliwość odpoczęcia i też pobycia z mężem i dziećmi i w końcu nie mówiła że "nienawidzę tych świąt".
Czas do świąt upływa mi teraz w spokoju, choć tradycyjnie zrobiłam generalne porządki i w sumie tylko jeszcze muszę nas spakować na ten wyjazd, jednak naprawdę sporo spraw spadło z mojej głowy. Rodzice zrozumieli, że chcemy wyjechać a prawda jest taka że nigdy a mam 40 lat i nigdzie nigdy na dłużej niż dzień nie jechaliśmy bo zawsze było coś albo ktoś. A w tym roku potrzebuję już tego jak wody i w sumie z racji zawodu jaki wykonuję jest to jedyny możliwy termin w naszym przypadku. Dalsza rodzina także nam przytaknęła twierdząc, ze nam się należy jak nikomu bo ciężko pracujemy a siostra walnęła focha bo to nie po jej myśli. Choć uprzedzałam ją wcześniej że jedziemy to uznała, że to tylko takie gadanie. Trudno ten rok skończę z przytupem i mam gdzieś czy to jest komuś na rękę czy nie.
Także cieszę się jak dziecko na te Święta mam tyle planów, zwiedzanie, spacer po Krupówkach, Giewont, Kasprowy Wierch i nie wiem co jeszcze. Ten czas będzie zwieńczeniem mojej ciężkiej pracy, planuję pływać, ćwiczyć, spacerować i spędzać czas z dziećmi i mężem w pięknych okolicznościach przyrody tatrzańskiej. Już teraz rozumiem dlaczego ludzie cieszą się ze zbilżających się Świąt...
Kaliaaaaa
19 grudnia 2023, 16:16No i wspaniale... Ale aż dziwne że zawsze ty te święta robisz, skoro jest was trochę rodziny .... Wydawało mi się że jak jest dużo ludzi to się jakaś rotację robi, albo składkowe święta. Ja mam małą rodzinę, ale i tak różnie je spedzamy- więc ten raz na 2-3 lata nawet się cieszę że mogę przygotować i gościć .. ale właśnie to nie jest przymus ani atrakcją coroczna .... A z przejmowania się reakcjami innych na działania które uważamy za słuszne warto wyrosnąć, polecam;)
Kaliaaaaa
19 grudnia 2023, 16:19Inna sprawa że ludzie którzy nigdy nie przygotowywali świat najczęściej nie dają sobie sprawy ile to pracy- np ile jedzenia trzeba dla 10-12 osób, ile zajmuje ładowanie zmywarki itd... Ile rzeczy trzeba ogarnąć, spamiętać itd. To się wydaje proste w założeniu, posprzątać i ugotować, i dla powiedzmy 4-5 osób może i jest.
arrosa1
19 grudnia 2023, 16:38Masz rację, znam takie rodziny i też zawsze myślałam że u nas tak będzie i to już nie chodzi o kwestie kosztów tylko z rzucania wszystkiego na jedną osobę. Ja też lubię gości i lubię przygotować coś żeby było miło i sympatycznie jednak święta to jest dla mnie szczególnie ciężki czas. I tak zgodzę się z tobą że muszę się nie przejmować reakcją innych bo przypuszczam że to właśnie mnie gubi I daje się zawsze wmanewrować w coś na co później narzekam. A prawda taka że to moja własna głupota.
atsok
19 grudnia 2023, 08:58Zrobilam tak dwa razy w zyciu i bardzo sobie chwale.
arrosa1
19 grudnia 2023, 11:52Myślę że ja także będę zadowolona.
pestka.jablkowa
19 grudnia 2023, 04:22Pięknie, naprawdę super, że mąż tak cię "urządził" ;) Ja akurat te świąteczne przygotowania uwielbiam ale i nigdy nie miałam ich w takim stopniu, o jakim ty piszesz. Ale ogólnie okres przedświąteczny uwielbiam. I tym bardziej cieszę sie czytając, ze inni też się ciesząw ten czas, nieważne w jakiej formie, czy piekąc sernik czy chodząc po górach - ważne, ze z radością w sercu i z bliskimi, bo chyba o to w tym wszystkim chodzi :))) Wesołych Świat :)))
arrosa1
19 grudnia 2023, 06:08Dziękuję i Tobie też życzę wszystkiego dobrego w Święta! Też mnie cieszy ten numer jaki mi wykręcił 😀