Początek dnia zapowiadał się całkiem fajnie, zjadłam pyszne śniadanko i pełna optymizmu zaczęłam przygotowywać następne posiłki, koktajl i krem z buraczków. Po wypiciu pierwszego łyka koktajlu nie wiedziałam co mam o nim sądzić. W życiu nie połączyłabym papryki z pomarańczą, ale okazało się że to nawet fajnie smakuje. Zaliczyłam drugi posiłek i wybrałam się do kościoła jak co niedzielę. Po powrocie podgrzałam zupę i zrobiłam czosnkowe grzanki...i co się okazało, że z obiadu to jadalna jest ale tylko ta grzanka. Więc ją zjadłam, wcisnęłam troszkę tej zupy, bo nie chciałam być bardzo głodna i po prostu wyszłam z kuchni podczas gdy inni zajadają się rosołkiem. Biegiem pobiegłam do kompa, żeby wykluczyć tą straszną zupę z menu i obecnie ratuję się kawą.
Zobaczę co tam u Was słychać może to podniesie mnie na duchu.:(
arrosa
21 kwietnia 2015, 06:41Ja te uwielbiam buraczki, i do drugiego dania w formie surówki wsuwam spore ilości mimo że moje są tylko po prostu startymi burakami z jogurtem, ale ten krem po prostu smakował strasznie. To były buraki zmiksowane z marchewką i porem i jabłkiem., także jakoś nie przypadły mi do gustu.
endorfinkaa
19 kwietnia 2015, 15:39a skąd wzięłaś przepisy? :)
arrosa
20 kwietnia 2015, 06:39Wykupiłam sobie dietkę na bebio, prawdopodobnie to jest to samo co diety vitalii. Tam właśnie mam konto i rozpisane co mam jeść o danej porze dnia oczywiście z przepisami. Niestety za późno odkryłam, że mogę sobie je zmieniać w zależności od upodobań i zaliczyłam pierwszą wtopę z obiadem. :)