...dzisiaj od sammego ranka ,ruch ,smiech cos sie dzieje...przyszedl ten dzien,o ktorym dobrze wiedzialam,ze wlasnie tak to sie wszystko zakonczy,jedna z moich sasiadek sie wyprowadza,co prawda bedzie mieszkala tylko 10 minut drogi z kad,ale to waszystko przez te pierunskie awantury o nasz taras.nie mozemy miec ustawionych mebli ogrodowych na stale...i wogole ...Przypomnialo ,mi sie jak ja sie wyprowadzalam od bylego meza,do konca zycia tego nie zapomne,to nie wygladalo tak jak mormalna przeprowadzka,taka jak jedna z tych...Ja nie mialam innego wyjscia....,prawie po 13 latach malzenstwa,zostalam bez niczego,wywalczylam tylko samodzielne prawo i opieke nad bardzo chorym synem...serce mi peka i lzy mi splywaja po po policzkach ,zakonczam tem temat.(bez komentarza).Zycze milego weekendu,u mnie jakby pogoda sie psuje ale to tez bylo wiadome...
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Arizona1959
12 lipca 2014, 21:33...nie jest tak zle ze mna,ale tego nie da sie zapomniec,czasem sa takie sytuacje wlasnie jak dzis...
kalina91
12 lipca 2014, 18:17podpisuje pod lukrecja1000, madre slowa...wytrwalosci kochana
lukrecja1000
12 lipca 2014, 13:24Rozumiem dobrze co czujesz ja 20 lat temu budowalam z pierwszym mezem dom ,mielismy tam pracownie zlotnicza.Jestem zlotnikiem,grawerem...ja zajeta,dzieckiem,domem i praca a on latal za nastoletnia sasiadka.chcialam go zmusic by sie opamietal,wyprowadzilam sie na jakis czas,po2 tygodniach mieszkal juz z tamta a mnie powiedzial,ze nic mi sie nie nalezy,ze niczego nie mialam.A z mojej pracy to wszystko bylo..Siedzialam czesto do 3 nad ranem i charowalam jak wol,w domu sama dach pomalowalam,sciany,podlogi i okna doprowadzalam do przyzwoitego wygladu.A len nie robil nic tylko uganial sie za gowniarami..a ja z dzieckiem budowalam zycie od zera..Nie smuc sie nie warto wracac do gorzkiej przeszlosci..Dzis jestem szczesliwa w drugim malzenstwie..moj kochany Irek to diament:)..wiem smutek czaji sie w podswiadomosci i uderza z nienacka,ale staraj sie go przeganiac i zyj tym co dzisiaj i jutro..pozdrawiam Julita
moderno
12 lipca 2014, 12:28Arizonko , to płaczemy sobie obydwie. Może to z siebie w ten sposób wyrzucimy. Ściskam Ciebie bardzo mocno
Arizona1959
12 lipca 2014, 13:06Iwonko ,ty masz blisko siebie kochajaca rodzine,przyjaciol...,Ja nie mialam blisko siebie polskiej rodziny,ani prawdziwych przyjaciol,zostalam sama... DASZ RADE!!!