Hej!
Popsuła mi się waga, a raczej wyczerpała się bateria. Przynajmniej taką mam nadzieję. Także ważenia nie będzie dopóki nie sprawię sobie, a raczej wadze nowej baterii :)
Ten tydzień jest dla mnie wyzwaniem. A dlaczego? Bo przyszła @ i na razie sieje spustoszenie w moim planie diety i ćwiczeń. Miałam ćwiczyć w poniedziałek, ale to był dzień przed i czułam się po prostu jak 90 letnia staruszka po przebiegnięciu maratonu bez przygotowania. Czyli strasznie, nie miałam na nic siły i cały czas bym spała, gdyby nie to że musiałam być w pracy. We wtorek @ rozgościła się na dobre i o ćwiczeniach nie było mowy. Nie lubię ćwiczyć w pierwszych dniach. Pojawił się też wilczy apetyt, który na szczęście nie przerodził się w wielkie żarcie, ale było trudno.
Dzisiaj mam nadzieję będzie lepiej i może chociaż zamiast ćwiczeń przejdę się na spacer.
Drugie wyzwanie to zjazd rodzinny na 1 listopada i pewnie pyszny obiad i dużo dobrych słodyczy. Cel - rozwaga i umiar :)
To tak na szybko, co u mnie. Lecę się szykować, bo trzeba iść do pracy. Potem zakupy, gotowanie i sprzątanie. Może do świąt BN uda mi się ogarnąć mój pokój, bo teraz wygląda, jakby ktoś tam wpuścił bombę, albo diabła tasmańskiego - masakra. A mi się marzy usiąść w takim ładnie wysprzątanym pokoju, zapalić pachnące świeczki, włączyć moją ulubioną muzykę i czytać książkę. No ale samo się oczywiście nie posprząta. Także do roboty!
PA! :*
Popsuła mi się waga, a raczej wyczerpała się bateria. Przynajmniej taką mam nadzieję. Także ważenia nie będzie dopóki nie sprawię sobie, a raczej wadze nowej baterii :)
Ten tydzień jest dla mnie wyzwaniem. A dlaczego? Bo przyszła @ i na razie sieje spustoszenie w moim planie diety i ćwiczeń. Miałam ćwiczyć w poniedziałek, ale to był dzień przed i czułam się po prostu jak 90 letnia staruszka po przebiegnięciu maratonu bez przygotowania. Czyli strasznie, nie miałam na nic siły i cały czas bym spała, gdyby nie to że musiałam być w pracy. We wtorek @ rozgościła się na dobre i o ćwiczeniach nie było mowy. Nie lubię ćwiczyć w pierwszych dniach. Pojawił się też wilczy apetyt, który na szczęście nie przerodził się w wielkie żarcie, ale było trudno.
Dzisiaj mam nadzieję będzie lepiej i może chociaż zamiast ćwiczeń przejdę się na spacer.
Drugie wyzwanie to zjazd rodzinny na 1 listopada i pewnie pyszny obiad i dużo dobrych słodyczy. Cel - rozwaga i umiar :)
To tak na szybko, co u mnie. Lecę się szykować, bo trzeba iść do pracy. Potem zakupy, gotowanie i sprzątanie. Może do świąt BN uda mi się ogarnąć mój pokój, bo teraz wygląda, jakby ktoś tam wpuścił bombę, albo diabła tasmańskiego - masakra. A mi się marzy usiąść w takim ładnie wysprzątanym pokoju, zapalić pachnące świeczki, włączyć moją ulubioną muzykę i czytać książkę. No ale samo się oczywiście nie posprząta. Także do roboty!
PA! :*
Catalunya
1 listopada 2013, 22:21straszne to jest ... starasz się, pilnujesz i nagle przychodzi @ i wszystko rozpieprza wrrr trzymaj się
ewela22.ewelina
30 października 2013, 11:39umiar to ja musze miec dzis jak moja sis worci;D daj mi Boże silna wole he;D