Pracy w domu ubywa. Nie wszystko jednak idzie tak jakbym chciala. Drewutnia chyba jest do rozbiórki. Dla kur trzeba będzie pomyśleć o kurniku. Chyba kupię domek na narzędzia i Sebastian go ociepli. Dziś jedzie do OBI to poogląda. Mam do niego zaufanie. Po poludniu moze zacznie ciąć drewno i wycinać drzewa i chaszcze. Wszystkich drzew i chaszczy nie wytnę, bo lubie naturalistyczne klimaty. Nie może być zbyt porzadnie u mnie, bo nie lubię tego. Tam ma być krzak, trochę wyższej trawy, ziół, galęzi. Wtedy jest ok... Czuję się jak na wsi w latach 80 ubiegłego wieku. Wtedy nie bylo klimatow z tujami, żwirkiem i kostką. Podworka byly koszone kosami z tym, że o spalinowych nie było mowy. Nikt tez kosiarek nie miał. Było swojsko. Moje podwórko ma nadal takie być, bo pod niektorymi względami zostalam w tamtych czasach i dobrze mi z tym...:)
Jutro Litha sabat letniego przesilenia i jednocześnie Boze ciało. Sebastian skręcił ławkę.
Nie wiem ile ważęale przytyłam. Nadal mam zaparcia.
hanka10
19 czerwca 2019, 15:36zdecydujesz się na kury z kogutem czy bez ?
araksol
19 czerwca 2019, 16:24bez koguta