Od wczoraj nic nie schudłam, ale nie mam sobie nic do zarzucenia - zjadłam białka tyle, co trzeba a nawet trochę więcej, kcal 1200 a nawet trochę mniej, ćwiczyłam 55 steper a potem trening obwodowy. Może to taki bunt ciała:))))) A niech się buntuje, ja swoje wiem, a właściwie - ja swojego chcę:)
Zainispirował mnie pomysł jednej z Vitalijek i zmieniłam sobie sytem nagród - poprzedni był za mało motywujący.Nawet nie pamiętam, co tam napisałam a przecież o nagrodzie trzeba pamiętać cały czas a zwłaszcza wtedy kiedy stanie się przed różnymi pokusami. Tak więc sytem moich nagród wygląda następująco:
1. Za spadek odnotowany każdego poranka wpłacam do specjalnego kufelka 5 zł. Ale jeżeli zanotuje wzrost wagi po jakiejś wpadzie, to kara wynosi 20 zł.
2. Za 10 dniowy spadek wagi dodatkowe premie - za 1,5 kg - 10 zł, 2 kg - 20 zł.
3. Za miesięczny spadek również dodatkowa premia - za 4kg 50 zł, za 6 kg 100 zł.
Pieniądze zbieram aż osiągnę wagę 55 kg i/lub rozmiar 36 (ważniejszy jest dla mnie rozmiar niż waga). A wtedy przeznaczę je na zakup markowych jeansów opinających moją szczupłą, zgrabną pupę i podkreślających smukłość moich ud:)