I niestety już jutro rano trzeba wstawać do pracy. A dopiero był piątek i cieszyłam się na dwa dni wolnego... Wczoraj poszłam na działeczkę zobaczyć czy wszystko ok. Mrozik tak mi dokuczył, że po powrocie wypiłam kieliszeczek wiśnióweczki, którą latem robiłam, zresztą po raz pierwszy. Wyszła pyszna i mocna. Nawet mój mąż, który nie lubi "wynalazków" pochwalił. Więc mały sukcesik poza dietowy
Ciekawa jestem jak wagowo, ale ważenie dopiero w piątek, zatem wytrzymam. Pa, pa
mazia0
6 lutego 2012, 08:25Pociesz się, że ja pracowałam i w sobotę i w niedzielę:)
cel70
5 lutego 2012, 21:32ważę się codziennie, bo inaczej nie potrafię-muszę mieć poczucie kontroli....nie ważę się tylko jak trace kontrolę nad jedzeniem, ale to zwykle kończy się dużym skokiem wagi w górę gdy w końcu odważę się wejść na wagę.Teraz w trakcie diety codzienne ważenie uświadamia mi jak reaguje mój organizm -mimo przymowania codziennie prawie identycznej liczby kalorii, waga raz spada, raz stoi w miejscu....
znudzonaona
5 lutego 2012, 19:45Oj lecą te dni jak zwariowane . Byle do wiosny , to i może cieplej będzie . Miłej nocki :-)
czas.na.zmiane
5 lutego 2012, 19:44a ja niestety rano do szkoly po feriach, milego tygodnia ;)
Never.Stop
5 lutego 2012, 19:38No niestety.. niedawno piątek a zaraz juz poniedziałek ..