Cześć Dziewczyny,
bardzo Wam dziękuję za wsparcie i za rady. Wiem już gdzie leży problem, a przynajmniej gdzie leżał. Chyba za mało błonnika, wiecie o co chodzi? Jednak tak czy inaczej widzę, że zaczyna się przestój biorąc pod uwagę spadek tych 10 dkg.Plan jest następujący: już zwiększyłam trochę bilans kaloryczny na dzień, niedużo bo przytyję
ale nie ma wyjścia, trzeba ruszyć dupsko bo inaczej stanę i tak sobie postoję, wiem że to nieuniknione ale spróbuję przestój chociaż ograniczyć. Nie wiem co prawda jak znajdę na to czas ale... Z drugiej strony znajduję czas by przygotować sobie żarełko na kolejny dzień i mężowi też, więc zaczynam się zastanawiać co mnie tak naprawdę mobilizuje, czy fakt że już dojrzałam do tego całego odchudzania bez wynajdywania kolejnych diet typ "cud", suplementów odchudzających (skutecznie
) mój portfel, czy też to że po prostu zapłaciłam za dietę. Muszę to przemyśleć, tak czy inaczej zastanawiałam się czy nie wykupić abonamentu KFO na Vitalii. Miała któraś z Was Dziewczyny doświadczenie z tym zjawiskiem? Warto? Podpowiedzcie, będę dźwięczna
W sobotę zaskoczył mnie syn, krokiem rozbrykanego, młodego (18 lat) źrebaka wypada od siebie z pokoju i woła "Mamo czy ty wiesz że schudłaś? Bo na zdjęciach widać." No cóż... bardzo mi miło, że W KOŃCU zauważył, ale nie będę ukrywać, jakoś tak fajnie mi się zrobiło. Córka, najstarszy syn i małżonek szanowny też widzą efekty. Komentarza męża nie przytoczę, zbyt intymny.
Jeśli mi się uda jutro wrzucę fotki pewnego przystojniaka, z którym miałam okazję poprzytulać się w sobotę, przygarnęłam chłopaka do piersi, było suuuuper.
Miłego dnia Dziewuszki