Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Najlepsza dieta to dużo pracy i nie myślenie o
diecie ;)


Bardzo dawno mnie tu nie było!(pot) A tak wiele się przez ten czas wydarzyło! Nowa praca, studia, nowe pasje i... co najważniejsze miłość. Byłam tak mocno zajęta przez ostatni rok, że nagle, sama nie wiem kiedy schudłam ok. 4 kilogramy. Jak to się stało? Ten proces zaczął się mniej więcej rok temu. 

Przez to, że moje życie jest mocno zwariowane bardzo rzadko miałam czas zastanowić się na poważnie nad tym co jem. Za to żyłam aktywnie oraz zafascynowała mnie modna ostatnio dieta roślinna. Nie oznacza to, że stałam się weganką (a przynajmniej jeszcze nie) ale jem dużo bardziej roślinnie. Skutkuje to tym, że mam dużo ładniejszą cerę oraz świetnie się czuję. Uważam, że taki typ diety jest świetny, bo składnia nas do rezygnowania z większości wysoko-przetworzonych produktów. 

Jest jeszcze jeden ważny czynnik, o którym warto wspomnieć! Kiedy byłam mocno zajęta oczywiście zużywałam dodatkowe kalorie, ale przy okazji nie miałam czasu na tak częste jak kiedyś spotkania z przyjaciółmi. Czym to zaskutkowało? Dużo rzadziej piłam alkohol! Nie da się tego czynnika nie zauważyć... 

Aleee - dlaczego powróciłam na vitalię?! Moja waga mocno spadła i od dłuższego czasu utrzymuje się pomiędzy 65,5 a 66,5 kg - bez względu na to czy ostatnie dni spędziłam przy świątecznym stole czy jedząc racjonalnie skomponowane małe, regularne posiłki. W tym momencie ważę 66 kg - i wiem, że jeśli moje życie przestanie być sinusoidą dietetycznych grzechów i dobrych uczynków osiągnę i utrzymam wymarzone pomiędzy 64 a 65 kg. Jak? Przede wszystkim wiem już teraz, że powolne chudnięcie to 100 razy lepszy interes niż spalenie tłuszczyku w tydzień. Oto moje proste zasady!

-5 posiłków dziennie (porządne śniadanie, mniejsze obiad i kolacja i małe przekąski pomiędzy)

-jeść tak bardzo roślinnie jak tylko jest to możliwe w granicach rozsądku 

-3 razy w tygodniu ćwiczenia (u mnie głownie joga i rower)

-stosowanie się do zasady 20/80 - tzn, że na 1 cheat meal dziennie (oczywiście nie zawsze będzie to podwójna porcja frytek polana majonezem(frytki)(slina)) mogę sobie pozwolić. A zresztą kogo ja oszukuję? Muszę sobie pozwolić na jeden taki posiłek, żeby wytrzymać. W końcu nikt nie chce być szczupłym, ale nieszczęśliwym. ;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.