Dzień dzisiejszy spędzony w gronie rodziny i znajomych w znacznej części nad jeziorem. Przyjechał brat z moim chrześniakiem i świętowaliśmy jego drugi Dzień Dziecka. W związku z tym posiłki był poprzesuwane i trochę mniej dietetyczne. Wpadły nadprogramowe, ale za to malutkie pączki i kiełbaski śląskie z grilla. Znajomi próbowali namówić mnie na piwo i loda, ale twardo zostałam przy wodzie. Jedynie skusiłam się na gofra. Ogólnie waga dziś pokazała spadek, wprawdzie niewielki, ale zawsze. Może uda się w przyszłym tygodniu zejść poniżej 88 kg, jeśli będę uważać na to co jem.
Śniadanie (chleb pełnoziarnisty z sezamem, paprykarz szczeciński, polędwica, ogórek, rzodkiewka, koperek, inka karmelowa)
II śniadanie (płatki owsiane na wodzie, jogurt naturalny, brzoskwinia, jagody goji, suszone śliwki, słonecznik)
Nad jeziorem (gofr z bitą śmietaną i owocami)
Obiado-kolacja (kurczak, cukinia, papryka z grilla z ketchupem i musztardą, surówka z czerwonej kapusty, bułka razowa)
annaewasedlak
5 czerwca 2016, 12:35Ja osobiście nie przepadam za goframi ale jakby mieli sałtkę z majonezem to nic by mnie nie powstrzymało.
Annabelle84
5 czerwca 2016, 15:18A ja lubię i to i to, więc w obu przypadkach muszę się pilnować :-)