Jestem już po wizycie u dietetyczki. Kobieta początkowo zrobiła na mnie średnio miłe wrażenie, ale potem było ciut lepiej. Najpierw przeprowadziła wywiad ogólny, potem sprawdziła mój jadłospis od niedzieli i naniosła poprawki. Stwierdziła to, co sama dobrze wiem - że lubię jeść na słodko, ale nie jest aż tak tragicznie. Potem mnie zmierzyła, zważyła i oto co wyszło:
Tkanka tłuszczowa - 43,3% (na szczęście moje organy wewnętrzne nie są otłuszczone, tkanka tłuszczowa jest głównie podskórna)
Waga - 89,3 kg przy 163 cm, a więc otyłość II stopnia (zdziwiłam się, bo mam 164 cm i przy tym wzroście wg liczników w internecie wychodziła mi otyłość I stopnia, ale tak czy tak jest za dużo)
Masa mięśni - 53,9% (za mało)
Zawartość wody - 40,9% (również mało i trzeba to zwiększyć)
Wiek metaboliczny - 46 lat
BMR - 1590 kcal
Dzienne spożycie kalorii - 2608 kcal (obniży do 1500 kcal)
Dietetyczka wspomniała, że mam grube kości, a więc nigdy nie będę super szczupła, ale mi nie o to chodzi. Do tego mam zaburzony metabolizm, nad którym trzeba popracować. Następnie wypisała produkty zabronione w mojej diecie i te które mogę spożywać raz na jakiś czas, podała sposób przygotowywania potraw, możliwe substytuty słodkiego. Potem zaproponowała plan odżywianie z wyszczególnieniem na produkty i ich gramaturę, ustaliłyśmy pory i propozycje posiłków. Tak jak sądziłam, żadnych słodyczy, ciasto tylko raz w tygodniu, wyjątkiem jest gorzka czekolada i ciastka owsiane, które zamiennie mogę jeść codziennie. Do tego dużo więcej surowych warzyw i więcej wody. Zaleciła też ruch, co najmniej 30 minut dziennie. Generalnie sporo rzeczy już wiedziałam i wiele stosowałam, ale pewne rzeczy będę musiała zmodyfikować. Dodatkowo pani dietetyk zaproponowała mi suplementację błonnikiem firmy Herbalife, ale nie jest to koniecznością. Jeśli będzie mi ciężko wdrożyć zaproponowany plan odżywiania, istnieje opcja wykupienia jadłospisu ułożonego przez nią, ale póki co spróbuję wprowadzić zalecenia. Teraz muszę wszystko przeanalizować, przemyśleć jak to rozplanować. Następna wizyta za dwa tygodnie. Wracając do domu zaszłam do Biedronki. Od nadmiaru informacji nie wiedziałam co mam kupić. Idąc miedzy regałami myślałam tylko: "To można", "Tego nie wolno", "Zapomnij o czekoladzie", "Kup warzywa". Jeszcze w życiu nie miałam takiego mętliku w głowie na zakupach.Nie wiem jak to będzie, ale trzeba spróbować, może faktycznie przyda mi się bat nad głową. Zacznę od jutra. Trzymajcie kciuki.
doloress1988
13 maja 2016, 15:21z każdej strony ktoś mnie kusi aby wybrać się do dietetyczki :P
BlomBly
6 maja 2016, 08:01fajna jest gorzka czekolada w biedronce z dodatkiem pomarańczy i orzechów. jedyna która mi podeszła. tylko nie kupuj tej nowej wedlowskiej np. pannacotta, albo z wiśniami. zło wcielone. niby gorzka, ale wnętrze jej i tak jest z ogromną porcją cukru. trzymaj się zaleceń i do przodu :)
Annabelle84
6 maja 2016, 15:28Póki co zaopatrzyłam się w 60%-ową gorzką z Goplany, a wedlowskie jakoś mi nie podchodzą, nawet mleczne czy inne, no i nadziewanych też nie lubię. Zerknę na tą biedronkową. Dziękuję :-)
ellephame
5 maja 2016, 21:59Mam nadzieję, że taka analiza będzie przydatna i pomoże Ci dojść do celu. Trzymam kciuki !
Annabelle84
6 maja 2016, 15:29Na pewno nie zaszkodziła, parę rzeczy się dowiedziałam, więc przydała się. :-)
endorfinkaa
5 maja 2016, 20:18będzie dobrze!!! trzeba coś w końcu zmienić, by waga ruszyła :) mam to samo :)
Annabelle84
5 maja 2016, 20:50Oby te zalecenia coś dały. Tobie również powodzenia :-)
spelnioneMarzenie
5 maja 2016, 19:47to trzymam kciuki :)
Annabelle84
5 maja 2016, 19:59Dzięki, przyda się :-)
ewela22.ewelina
5 maja 2016, 19:18powodzonka:)
Annabelle84
5 maja 2016, 19:48Dzięki śliczne :-)