Rano waga pokazała -300g. Mało, ale lepsze 300g na minusie niż na plusie. Domyślałam się, że szału nie będzie, w końcu pojawiły się wykroczenia dietetyczne. Ale to nic, działam dalej. Zaczynam powoli mieć świadomość, że naprawdę tym razem może się udać. Obym nie zapeszyła. Znów dziś dokucza mi ból w plecach, ale mimo tego zaliczyłam 30 minut na rowerze, 50 brzuszków na piłce i 10 minut na stepperze. Muszę go chyba naoliwić, bo bardzo topornie się na nim chodzi, aż nogi wysiadają.
Śniadanie (płatki orkiszowe, mleko migdałowe, banan, mieszanka bakaliowa, wiórki kokosowe, jagody goji, siemię lniane, słonecznik, rodzynki, herbata)
II śniadanie (wafle ryżowe, masło orzechowe, dżem wiśniowy, inka piernikowa)
Obiad (kasza jęczmienna, cebula, cukinia, pieczarki, sałatka z dyni)
Kolacja (tosty razowe, ser żółty, ketchup plus kanapka z miodem, herbata)
spelnioneMarzenie
27 lutego 2016, 20:29smacznie i aktywnie :) ladny spadek :*