Witam w sobotni poranek:)
Wczoraj humor nie dopisywał zupełnie... Czasami to już sama nie wiem o co mi chodzi i czego chcę, ale oczywiście zaaplikowałam sobie lek w postaci biegania. I co? Pomogło! Oczywiście bieganie nie rozwiązuje problemów- tak dobrze nie ma... Niemniej jednak można się od wszystkiego oderwać, porządnie zmęczyć,a i przy okazji sprawdziłam jak się sprawuje kurteczka zakupiona w Lidlu:) Okazała się całkiem fajna, pod nią miałam tylko bluzkę termiczną i w zupełności wystarczyło, było mi w sam raz:). Na poprzednim bieganiu miałam trzy warstwy i zmarzłam więc uznaję kurtkę za udany zakup:). Biegałam tak jak ostatnio więc trzy razy po 7 minut z minutowymi przerwami w marszu, ale jako że za późno się wybrałam i zrobiło się ciemno to powrót też był biegiem- w sumie 4,5 km:):D Jedyny minus to, że nie zdążyłam się porozciągać bo było już ciemno :(
Dzisiaj nadrobię, mam nadzieję - myślę, że pobiegam tak jak wczoraj( wspominałam już, że biegam z pulsometrem- wczoraj biegałam na tętnie 180, chciałabym żeby udało się przebiec ten sam dystans z niższym tętnem);), do tego porządne rozciąganie, pompki i podbiegi:) Zobaczymy czy plan uda się zrealizować:)
Ps. Co najśmieszniejsze przez pół nocy śniło mi się że biegałam;) Dobrze, że obudziłam się w swoim łóżku a nie gdzie indziej;)
A jak tam u Was plany na sobotę:)?
Niecierpliwa1980
28 września 2013, 14:44A gdzie tak biegłaś w tym śnie?
grubiutka87
28 września 2013, 11:49Ja nie mogę sie zmobilizować do ćwiczeń...nawet zumba mnie nie pociąga ostatnio,co jest do mnie nie podobne. ;( Oj kochana biegaj jeśli sprawia ci to przyjemność :)