Nie robiłam wpisów ponad 2 miesiące... Oj niedobrze... Cóż wakacje trochę mnie pochłonęły i jakoś nie dało rady, choć dla chcącego nic trudnego ponoć... Ale jako, że w życie wprowadzam kolejne zmiany więc i systematyczność tutaj postaram się od dzisiaj utrzymywać:).
Wakacje jak co roku minęły jak sen, ale pierwszy raz od bardzooo długiego czasu mam poczucie, że ich nie zmarnowałam.. Dlaczego? Bo kontynuowałam walkę o siebie samą, o swoje ciało, o swoje ja.. Poważnie to brzmi... I nie obyło się bez kłotni, nieporozumień, czasami łez... Nawet najbliższe nam osoby,a może zwłaszcza niekiedy mają problem z pogodzeniem się, że chcemy zrobić coś dla siebie, bo przecież jeżeli do tej pory żyłyśmy tylko DLA kogoś , zawsze potrafiłyśmy się dostosować albo zrezygnować ze swoich planów i w końcu mówimy STOP.... no cóż w oczach wielu jesteśmy egoistkami.... Trudno, zazwyczaj trzeba coś poświęcić by coś zyskać. Od 4 sierpnia zaczęłam biegać, z pomocą osoby która zna się na tym i układa plan:)
Życzę każdemu żeby miał szansę spotkać na swojej drodze taką osobę, pomocną dłoń, która wierzy w Ciebie bo wierzy w to co robi:). Moja kondycja na razie na kolana nie powala, ale jak zaczynałam wydawało mi się niemożliwe to co robię teraz. :)
Cabrera
6 września 2013, 16:57Super, że nie zmarnowałaś wakacji, tylko walczyłaś o siebie. Oby tak dalej, powodzenia !! :)