Hmmmm jakieś takie dziwne refleksje mnie na szły.
Pamiętam jak na koniec którejś klasy może 2 gimnazjum wyszłam z koleżankami na placyk na którym mamy siłownie na powietrzu...była też laska z którą się nie lubiłyśmy ale co tam bawiłam się jak moje szczupłe koleżanki ćwiczyłam biegałam a usłyszałam tylko "80 kilo żywej masy, koszmar" chcecie wiedzieć jak się poczułam? Ja też... nie wiem to było bardzo dziwne uczucie czułam się nie zrozumiana odrzucona i niechciana...ale tyłam dalej przy szczycie mojej wagi w szkole zaczęły się drwiny byłam wyśmiewana poniżana to było okropne płakałam wiecznie wracałam do domu i płakałam mama chyba nie wiedziała. Ale jadłam smutek zajadałam aż któregoś dnia weszłam na wagę i ujrzałam 89 kg to był przełom obiecałąm sobie że nigdy nie zobaczę 9 z przodu i nigdy jej nie zobaczyłam ale ona siedziała we mnie jakoś tak wewnętrznie. MOja waga sama spadła do 80 kilo i tak się zatrzymała trzymam ją już kilka miesięcy ale muszę znowu schudnąć tak 5 kilo w tym miesiącu nie wiem jak to zrobie ale jakoś to zrobie żeby to do cholery musiały być głodówki bo utrzymać wagę to ja umiem ale gorzej się jej pozbyć. Schudnę za wszelką cenę jeśli chodzi o zdrowie to przeszłam już omdlenia krwotoki z nosa wymioty więc jestem gotowa na to co nadejdzie. Muszę dać radę!
Tyle jeśli chodzi o szkołe i powiązania z moją wagą...
W domu te kolorowo nigdy nie było... babcia zawsze mi mówiła że jestem gruba i musze schudnąć mama zawsze mówiła że będę cierpieć jak się za siebie nie wezmę a tata... on jest czasami tak bezpośredni że nie jedną noc przez niego przepłakałam ale nikt z mojej bliskiej rodziny nie jest szczupły... same grubasy a krzyczą na mnie... tata zawsze jak chciałam schudnąć kusił mnie albo frytkami albo pizzą albo czymkolwiek innym. Kilka razy próbowałam schudnąć za każdym razem to kończyło się fiaskiem i waga wracała z nadwyżką. Te 10 kilo uznaje za swoją największą wygraną w życiu zwłaszcza że nie tyje tylko trzymam wagę... znaczy teraz pewno chudne ale to się okaże na koniec miesiąca...
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
bzzziq
10 sierpnia 2013, 11:35Nie wiem czy wiesz, ale głodzenie się to zły pomysł, bo po pierwsze spowalnia metabolizm, a Ty masz go przyspieszyć, a po drugie bardzo możliwe, że w końcu nie wytrzymasz i rzucisz się na lodówkę i całą opędzlujesz. Moja rada dla Ciebie: ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć! A nie "pół serka wiejskiego, pół kromki chleba, zapomniałam zjeść bo spałam". Zaplanuj sobie wieczorem następny dzień - kiedy będziesz miała czas na jedzenie, a kiedy na ćwiczenia (wystarczy nawet półgodziny dziennie). Do każdego posiłku owoce lub warzywa. Wiesz, że na dwie kanapki powinnaś zjeść jedno całe warzywo typu pomidor/ogórek/papryka? Jeśli bardzo chcesz, to zrobisz to dla siebie, nawet jeśli nie będzie Ci się chciało ruszać tyłka. A teraz bierz się do roboty i za tydzień widzimy -1kg! :)