Walka z samą sobą. Jest godzina 22:15 a ja właśnie skończyłam swój trening. Ponad 14 km na orbiterku. Fakt faktem jestem na nogach od 5 nad ranem. Przed 17 wróciłam z pracy. Później szybkie zakupy. Ledwo skończyłam piec ciasta na jutrzejsze odwiedziny znajomych,ogarnęłam moją Słodką 3latke,położyłam ją spać sama przy tym odlatując w krainę snu,ale obiecałam sobie,że muszę. Do sierpnia coraz mniej czasu,a ja wciąż marzę,że zdołam pokonać te 1000km. Póki co za mną specyficzna liczba 444km i 400 m. A jak u Was z samozaparciem?
P.S. Wcale nie jestem taka super zacięta. Grzeszyłam momentami z brakiem kontroli nad dietą :(