Dziś praca, po pracy zakupy. M. odbierał młodego więc miałam trochę czasu. Pojechałam po torbę na lunch z angry birds, którą wybrał sobie młody. Od poniedziałku będzie dostawał jedzenie z domu bo tego szkolnego nie bardzo chce. Kupiłam też sobie burgundowy komin w Primarku, taki przeplatany połyskliwą nitką i gdzieniegdzie z cekinami. Nabyłam też bransoletki, jakbym mało ich miała. Ale nie mogłam się oprzeć
Menu:
7.45
- kołodziej z serem greckim
- papryka
- marynowana cukinia
- galat
- ogórek konserwowy
11.25 w pracy
- sałatka z tuńczyka
16.55
- rybka z piekarnika
- kapusta kiszona
- zapiekana kapusta
- frytki z pora
- pieczona dynia
20.00
- kołodziej z serem greckim
- sałatka (brokuł, fasola, kukurydza, kurczak, majonez, czosnek)
Płyny:
- 3 kawy rozpuszczalne z mlekiem i syropem klonowym
- 3 pu-erh
justyna.ja85
26 listopada 2012, 18:44Jejku...Primark...jak ja za nim tęsknie!
MllaGrubaskaa
26 listopada 2012, 08:58Uwielbiam Twoje motywatory ;)))
annajoanna3
23 listopada 2012, 23:28jedzonko wygląda ślicznie:) a długo już Ci ta waga się wstrzymała? może spróbuj przynajmniej przez tydzień ćwiczyć po np 1,5 godzinki... np intensywny spacer albo rowerek basen...może coś ruszy;d;d
kasiakasia71
23 listopada 2012, 23:22O jakie pyszności-już zgłodniałam
Thisisit
23 listopada 2012, 22:50Haha myślałem, że obiad miałaś też śliwki, a tu się okazało, że one na talerzu tylko, że na malowane :)
liliputek91
23 listopada 2012, 21:30świetne jeddzonko, pozdrawiam:)
Evcia1312
23 listopada 2012, 21:13wow coz za ciasteczka