No i OK, pierwszy tydzień za mną.
Już złamałam jedno podstawowe postanowienie- pisać codziennie. Ale tak naprawdę to nie złamałam , tylko zmieniłam zdanie. Ten tydzień był dla mnie ciężki- cholernie ciężki i stresujący. Myślę, że z tego powodu zobaczyłam w czwartek (wieczorem na wadze 87,7 kg) , ale minęło i się nie liczy. Przede wszystkim jest spadek wagi 1 tyg -1,6 kg. Od poniedziałku jeżdżę autem, strasznie to przeżywam i się denerwuję. Jest to dla mnie stres niemiłosierny i nieporównywalny z niczym innym. Kochane Kierowczynie- ile Wam czasu zajęło wejście na jakiś poziom normalnej jazdy- dla mnie na ten moment jazda to nic przyjemnego, wręcz przeciwnie. Staram się stosować do sugestii moich znajomych i bliskich- jeździć codziennie. Mimo wszystko. Oczywiście jestem również "nocny rider", jeżdżę z koleżanką na dwa auta, bardzo mi pomaga testowanie rond, zjazdów (Anka- nie ten pas!) przy małym ruchu. Miłej niedzieli!
Awa76
4 czerwca 2017, 12:29pierwsze samodzielne jazdy zawsze są stresujące, jak nabierzesz wprawy to zapomnisz o stresie,
Szyszunie
4 czerwca 2017, 10:08Dasz radę. Ja już tyle lat jeżdżę samochodem, a i tak czasem mam stracha. Szczególnie na autostradzie.