Dziś intensywny dzień. Urywam się z pracy i jadę na uczelnię na inaugurację roku akademickiego. Fajnie.... Dojazd jakieś 1,5-2 godziny. Logiczne, że tyle samo powrót. Średnio widzę te kolejne dwa lata, ale cóż. Cóż-nic mi nie zepsuje humoru. Marudziłam ostatnio, że nie mam ciuchów po zmianie gabarytów. Kupiłam sobie sprawdzone spodnie z F&F . Niedrogie, wygodne i co najważniejsze-
z rozmiaru 46 (wiosna tego roku) zeszłam na 40.
Model ten sam, rozmiarówka ciągła. Kochane moje! Ślepa nie jestem, widzę, że schudłam, ale że trzy rozmiary??!!! Myślałam, czułam się max na dwa. Eh, no fajnie :-)
Wczoraj śniadanie -twarożek z koperkiem
II śniadanie- jabłko z mikrofalówki, w międzyczasie barszczyk instant
Obiad- wypas!!!! kania opiekana i 5 opieniek również z patelni.
Kolacja- lampka szprycera z wytrawnego wina
Dziś nie poćwiczę, bo wrócę dopiero wieczorem, ale zrobiłam sobie dzisiaj "Koko-Maroko" czyli arabską sałatkę z cieciorką i pomidorem w porze obiadu. A to w tym celu, by nie rzucić sie na któryś z barów szybkiej obsługi, albo pączkarnię, albo ciasteczkarnię- bo tak obecnie wygląda nowy dworzec w Katowicach. Nawet do kawy dodają ciasteczka, serniczki... Strefa śmierci dla człeka na diecie. Ale będe pamiętać zawsze i wszędzie, chcę być szczupła, chcę latem nosić fajną bieliznę i spódnicę jednocześnie, chcę mieć większe oczy i drobniejszą twarz, nie chce się męczyć wchodząc po schodach, chce się sobie podobać.
cambiolavita
16 października 2013, 00:47Gratuluje! Piekne schudniecie! :) Najbardziej ciesza wlasnie te coraz mniejsze rozmiary ubran!
Landryna321
15 października 2013, 11:25Gratulację ;) Też chce 40stke buu