Rzeczywiście miałam stresa, że mały miś chory. Następnego dnia, mały lepszy, a waga wróciła do poprzedniej :)
Ale przy braku stresów udało mi się zrobić zaplanowane ćwiczenia i jeszcze dodatkowe w klubie fitness vitaliowym. Szczególnie te z klubu fitness mi się podobają. Bardzo lubie stretching i go ogarniam mimo nadwagi, ale też lubię te wyczerpujące nokauty, które nie do końca ogarniam, jestem po nich cała mokra i mam ciągłą potrzebę doskonalenia.
Dietę na razie trzymam. A jak Wam się udaje ?
Sukcesów!
karola990
12 stycznia 2014, 21:49Ja też lubię stretching, pilates również. Nokaut, który dziś robiłam po raz pierwszy mnie...znokautował. I to bez litości. Najgorsze podskoki. Ale mimo wszystko zadowolona jestem, że starałam się ;)
mlle_fitness
12 stycznia 2014, 10:30W miarę idzie :) powoli do przodu :) fajnie, że treningi Cię intrygują i chcesz iść do przodu :) oby tak dalej!