I jak tu się trzymać diety gdy jest dzień dziecka. No nie możliwe. Poszliśmy do zoo i w sumie cały dzień tam spędziliśmy. Tak więc poza śniadaniem w domu zgodnym z planem reszta to horror. Po 30 minutach stania w kolejce po jedzenie najzdrowsze co mogłam zamówić to grillowany kurczak z frytkami i surówką. A że byłam już masakrycznie głodna to oczywiście wszystko zjadłam. Jedyne co mnie pociesza to fakt, że było to w ramach drugiego śniadania i obiadu i że zrobiliśmy strasznie dużo kilometrów więc chyba spaliłam. A po powrocie do domu, w ramach kolacji, kupiliśmy lody. Były pyszne bo z lodziarni w której sami je produkują.
No więc i ja miałam dzień dziecka;)