30 września minie rok od momentu gdy postanowiłam się "ruszyć". Przechodziłam różne etapy w mojej "karierze" ćwiczeniowej.
Najpierw bardzo intensywnie zaczęłam - zdarzało mi się ćwiczyć 14 dni pod rząd po 1 - 1,5 godziny. Przypłaciłam to bólami kolan. Tak przez ok dwa miesiące, bez żadnej diety. Pojawiły się pierwsze dostrzegalne efekty. Później grudzień ponad trzy tygodnie ciężkiego przeziębienia, w rodzinie były dwa zapalanie płuc, więc ciężkie bakterie krążyły, powiem, że nie pamiętam czy kiedyś byłam tak chora.
Styczeń rozpoczęłam jak by od nowa moja kondycja gdzieś zniknęła
Maj, czerwiec pierwsze próby zmiany diety, ale nie udane. Wmawiałam sobie, że dieta i tak nic nie dla. Moje ciało się nie zmieni, taka budowa, kości i w ogóle.
Na początku lipca tydzień nad morzem. Naprawdę zero ograniczeń. Dla przykładu pizza o średnicy 40 cm na raz, gofry, lody, pszenne bułeczki, piffffkkko i inne alkohole itp.
10 lipca waga ok. 64 (ale mogło być więcej bo kupiłam teraz nową wagę która wskazuję ok. 1,5 kg więcej niż moja stara, którą sobie zostawiłam) Teraz ważę na starej ok 57 kg, a na nowej 58 kg
Od lipca zmieniłam dietę, jem wg. mnie sporo, ale mądrze i zdrowo
Przez ten rok wypróbowałam wiele dróg i chyba znalazłam swoją
Walczę i wygram tą bitwę.
Moja przyjaciółka zapytałam mnie co tak właściwie zmotywowałam mnie by się ruszyć?
Wiele tego chyba było, ale najważniejszym impulsem było to co powiedziała moje nie szczuła siostra. Powiedziała, że brzuch mam wielki i mi strasznie odstaje
Wiem, że moje budowa ciała wcale mi nie ułatwia walki, ale to właśnie jest fajne. Czym jest trudniej tym efekt końcowy bardziej cieszy
Bo na końcu drogi czeka mnie wielka nagroda, a o dziwo "mijają" mnie już teraz mniejsze nagrody
M.IN.:
samozadowolenie,
samoakceptacje,
szczęście,
podziw w oczach partnera,
pewności siebie
duma
itp....
Mogła bym tak bez końca.
To chyba, każda której się udało zna. Każdy ma inny cel, jedna chce schudnąć inna nabrać ciałka, zbudować mięśnie
Liczę, że każdej z nas uda się osiągnąć swój cel. Ja wyznaczyłam sobie, że w czerwcu 2014 będę już boska
A wy?
.
.
.
chubbyann
13 września 2013, 22:44A my też :D Na pewno osiągniesz zamierzony cel. Już teraz osiągnęłaś bardzo dużo. Najważniejsze to zdać sobie sprawę ze swoich błędów i znaleźć swój sposób, żeby pokonać własne słabości.
kropecka
13 września 2013, 17:17już jesteś boska :)