Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nosi mnie ;p


Siemanko ;p

Troszkę późno się zrobiło, ale zaskoczę Was ;p jakieś 20 minut temu wróciłam z biegania ;p w ogóle to dziwię się że jeszcze funkcjonuję i że jeszcze nie śpię, bo dziś w nocy spałam tylko 3 godziny, zajęcia zawalone dzisiaj cały dzień, same stresy ;p potem zamiast się wyluzować wieczorem to jeszcze się posprzeczałam z M. i chyba mnie wszystko na sam koniec dnia przytłoczyło ;p siadłam w pokoju i poczułam nagle mega chęć "wyjdź i nie wracaj" ;p i postanowiłam wyjść i ponieść się gdziekolwiek ;p chciałam sobie uciąć głowę żeby o niczym nie myśleć ;p żeby zresetować myślenie na każdy temat jaki ostatnio mnie zajmuje ;p wsadziłam więc legginsy, koszuleczkę bluzę adidaski i jazda ;p trochę się obawiałam, że o tej porze może nie być całkiem bezpiecznie więc w końcu poczułam chęć wygadania czegokolwiek i wyciągnęłam siostrę cioteczną która mieszka kilka domów dalej ;p chętnie wyszła i pobiegała ze mną ;p byłam strasznie nabuzowana ;p ja przecież nie mam kondycji biegacza, bo robiłąm to dopiero na dobrą sprawę drugi raz ;p ale dziś biegłam i biegłam, Karola zostawała co jakiś czas w tyle, ale potem był wspólny marsz, bo przecież i ja wymiękałam co kilka minut ;p i tak przebiegłam dziś z 5 km ;p wiem mało ;p ale dla mnie wystarczająco ;p musiałam wyrzucić z siebie to coś ;p poczułam się trochę lepiej ;p zwyczajnie ostatnio czuję, że mnie nosi ;p coraz częśćiej wieczorem mam ochotę wyjść gdziekolwiek właściwie to wybiec i tyle, nie myśleć już co dalej ;p za dużo rzeczy na głowie, za dużo myślenia ;p oczywiście nie myślcie, że jakaś desperatka jestem i dobija mnie wyłącznie szkoła i kłotnie z M ;p bo nie tylko to, ale nie o wszzytskim przeciez jest sens tu pisać ;p 

A żeby było trochę bardziej optymistycznie, dziś przeżyłam cudowny szok :D otóż popołudniu kiedy wrociłam  z zajęć postanowiłam się zważyć tak dla jaj i musiałam wchodzić 3 razy bo nie wierzyłam ;p 63,1 ;p jakim prawem? ;p kiedy nie ćwiczę, jem różnie, znaczy przyzwoicie ale słodkości się zdarzają ;p a takiej wagi jeszcze nie widziałam od ponad roku to spokojnie ;p nawet dłużej ;p jeśli zobaczę kiedyś 62 z nawet największym hakiem to chyba padnę całkiem ze szczęscia ;p A przy okazji podam swoje menu:
- śniadanie: 2 kromki z serkiem topionym szynkowym + herbata
- na uczelni: kanapka kupna z warzywami i serem żółtym
- obiad: spaghetti ze szpinakiem
- garstka wafelkowych groszków w czekoladzie potem druga garstka ;p
- wody niecały litr myślę i mleko łaciate bananowe ;p

Jak widać jedzenie mocno naciagane ale mam cichą nadzieję, że te dzisiejsze pomiary to nie był błąd ;p No nic idę spać chyba jutro się nie obudzę ;p musze odespać wczorajszą zarwaną ;p Buziaki :):*:*  
  • therock

    therock

    18 maja 2013, 01:09

    Błagam cię - 5 km to świetny wynik!!! Tak trzymać:) i obyś czerpała nabuzowanie z innych źródeł a nie z kłótni;) Moja noga dziś w ogóle nie dała o sobie znać więc i ja powoli wracam do gry:) ile czasu można bezsensu tracić na kanapie;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.