Mija dzień za dniem i nic się nie zmienia. Ani na wadze, ani we mnie, ale co się dziwić jak nawet dieta się nie zmienia. Wysiłek fizyczny równy zeru. Cholera ale jestem beznadziejna...
Od dzisiaj zaczynam ponownie a6W. Minęły 3 tygodnie. Spróbuje i się zobaczy jak to będzie... No cóż może chociaż trochę zmniejszę swój brzuchal.
Ogólnie to nastrój dobry do póki nie myślę o tym ile chcę jeszcze schudnąć, a jak wiele mi zostało. I jak nie wiadomo gdzie podziała się moja motywacja.
Madeleine90
5 maja 2013, 20:49trzeba być cierpliwym:) w przypadku odchudzania to bardzo popłaca:)
basia517
5 maja 2013, 20:46Do niczego pozytywnego takie gadanie nie prowadzi... Wręcz jeszcze bardziej dobija... Nie myśl o tym ile jeszcze do końca... Z czasem się to uda osiągnąć...
skinsteen
5 maja 2013, 15:07Jak mozna mówić o sobie, ze jest sie beznadziejnym..? Nikt nie jest. A takie wmawianie sobie sily nie dodaje.
Rosalin
5 maja 2013, 15:03Wejdź na mój profil, poczytaj cytaty.. może choć ciut motywacji zaczerpniesz? ;) Nic się samo nie zrobi! :)