Kolejny dzień minął dietetycznie.
Wczoraj wieczorem miałam chwilę zwątpienia, smuga po niej pozostała do dzisiejszego poranka. Zaczęłam wątpić w sens mojego odchudzania.
Tyle drogi przede mną, że zaczęło mnie to przerażać.
Mimo wszystko nie poddałam się chwili i dalej grzecznie sobie dietkuje. Zauważyłam, że w czasie mojego odchudzania jem dużo ogórków kiszonych (przeważnie 4dziennie). Poczytałam trochę i w sumie okazało się, że ogórki na diecie są miło widziane, więc nie będę tego zmieniać.
Dziś podstępem cukier z rana dostał się do mojej kawy. Zorientowałam się jak już posłodziłam, nie wiem o czym ja myślałam. Pijam słodzoną kawę ale ok 11. Nie jem słodyczy już od początku diety, ale z jednej kawy na słodko nie chcę rezygnować, bo to taka namiastka słodkości w moim odchudzaniu.
Dzisiejszy dzień zanosi się na jeden z trudniejszych w diecie, bo jakoś tak czuję się kiepsko psychicznie, pewnie przez to zwątpienie wczorajsze.
Ostatnio gdzieś w radiu usłyszałam, że najlepszym miesiącem na rozpoczęcie diety jest luty, ha!
I wszystko jasne, instynktownie po raz drugi rozpoczęłam akurat w tym miesiącu.
Ponadto w głowie mi brzmią słowa mojej nauczycielki, która trąbiła wielokrotnie, że na wiosnę metabolizm przyspiesza.
Liczę, że wiosna będzie moim sprzymierzeńcem, bo w końcu i ruchu więcej, bo w ogródkach jest co robić i chce się schudnąć by jakoś wyglądać gdy zrobi się ciepło.
Przetrwać dzisiejszy dzień jest moim planem na dziś. Zająć się czymkolwiek, by jakoś zagłuszyć bunt przeciw diecie, jaki wybuchł w mojej głowie.
Papatki
Wczoraj wieczorem miałam chwilę zwątpienia, smuga po niej pozostała do dzisiejszego poranka. Zaczęłam wątpić w sens mojego odchudzania.
Tyle drogi przede mną, że zaczęło mnie to przerażać.
Mimo wszystko nie poddałam się chwili i dalej grzecznie sobie dietkuje. Zauważyłam, że w czasie mojego odchudzania jem dużo ogórków kiszonych (przeważnie 4dziennie). Poczytałam trochę i w sumie okazało się, że ogórki na diecie są miło widziane, więc nie będę tego zmieniać.
Dziś podstępem cukier z rana dostał się do mojej kawy. Zorientowałam się jak już posłodziłam, nie wiem o czym ja myślałam. Pijam słodzoną kawę ale ok 11. Nie jem słodyczy już od początku diety, ale z jednej kawy na słodko nie chcę rezygnować, bo to taka namiastka słodkości w moim odchudzaniu.
Dzisiejszy dzień zanosi się na jeden z trudniejszych w diecie, bo jakoś tak czuję się kiepsko psychicznie, pewnie przez to zwątpienie wczorajsze.
Ostatnio gdzieś w radiu usłyszałam, że najlepszym miesiącem na rozpoczęcie diety jest luty, ha!
I wszystko jasne, instynktownie po raz drugi rozpoczęłam akurat w tym miesiącu.
Ponadto w głowie mi brzmią słowa mojej nauczycielki, która trąbiła wielokrotnie, że na wiosnę metabolizm przyspiesza.
Liczę, że wiosna będzie moim sprzymierzeńcem, bo w końcu i ruchu więcej, bo w ogródkach jest co robić i chce się schudnąć by jakoś wyglądać gdy zrobi się ciepło.
Przetrwać dzisiejszy dzień jest moim planem na dziś. Zająć się czymkolwiek, by jakoś zagłuszyć bunt przeciw diecie, jaki wybuchł w mojej głowie.
Papatki
ButterflyGirl
4 marca 2014, 18:48Kazdy ma swoja droge ktora musi orzejsc by sie czuc leoiej idz nia ,,,, nie pozalujesz :-)
radomszczak
4 marca 2014, 15:52Ja uczyłam się z filmików na youtube, a potem koleżanka, która studiuje na AWFie mnie sprawdziła czy chodzę dobrze :) Kijki są super.
Mycha1805
4 marca 2014, 12:39A moze zmien pasek na poczatek na 80 kg, a potem bedziesz go sukcesywnie przesuwac. Lepiej to wyglada wizualnie, a potem jak juz go zaczynasz przesuwac to widzisz efekty :)
gilda1969
4 marca 2014, 11:35Pewnie, ze metabolizm na wiosnę przyspiesza:) I tego się trzymajmy:))) A jedna kawa z cukrem dziennie na pewno nie zrobi spustoszenia:) Trzymaj się kochana, warto!
karla1974
4 marca 2014, 11:01Oj ja też wczoraj miałam słabiutki dzień, ale nie pozwólmy by nasze nastroje żądziły naszym życiem i uniemożliwiały nam realizację naszych planów...wiosenka już puka do drzwi, dzionek dłuższy, słonka coraz więcej , więc pójdzie nam z górki. Ja też nie mogę się zebrać do kupy ciągle mi coś rozwala mój plan dietetyczno treningowy, ale wyznaczony mam cel do maja, jest zakład w rodzince kto więcej schudnie więc walczę ...w zeszłym roku o tej porze zaczęłam i efekty do wakacji były super ale planu do końca nie zrealizowałam, wiec znowu jestem z Wami i kontynuuję dalej plan...polecam z całego serducha bieganie...mnie rok temu zaraziła nim jedna Vitalijka...dzisiaj jestem od niego uzależniona...no i efekty błyskawiczne:) Trzymam za nas kciuki i idę robić zestaw ćiwczeń z Mel.B
Liv92
4 marca 2014, 11:01Trzymam kciuki - dasz sobie radę - jeśli są chwile zwątpień to są jak we wszystkim:) Ale nie przejmuj się głowa do góry będzie dobrze:) Co do małych celów to wyzancz sobie nagrodę np po każdych 3 kg - ale nic z jedzeniem a np wieczór tylko dla siebie, albo coś nowego kup:) Zaplanuj sobie to wcześniej i wszystko będzie szło w dół:)
harmene
4 marca 2014, 10:40Nie ma co się zniechęcać najlepiej wyznaczyć sobie małe kroczki do celu :) dobrze ci idzie tego się trzymaj .....