No i stało się. Zawsze startowałam odchudzanie z wagi 78kg lub mniej. A tu poznałam chłopaka, zamieszkaliśmy razem, żyło się jak w bajce, hop siup i waga pokazała 89kg.
Mam wybór: albo będę rozpaczać albo zacznę działać!
Pierwszy dzień był koszmarny. Wypłakałam morze łez, z nienawiścią do siebie patrzyłam w lustro. Tłusta, gruba, brzydka, szpetna, ohydna, odrzucająca.
Ale gdy pierwszy dzień zakończył się prawie sukcesem, następnego dnia miałam mnóstwo pozytywnej energii do pozostania przy walce.
Wczoraj odkryłam Fitatu, i... zakochałam się! Dieta teraz wydaje się taka prosta i ciekawa! Oby tak pozostało!
A więc pora stanąć do walki!
A.
pozytwnajola
13 stycznia 2016, 22:57zawsze jest tak Hop Siup :))))))))) to chyba właśnie taki morał z bajki jest. Będzie ciężko ale warto ... do wakacji 6 miechów... a czas minie jak z bicza! nie marnuj, działaj :)) trzymam kciuki!
Jelly2015
11 stycznia 2016, 09:07Powodzenia:)
bozena89nz
11 stycznia 2016, 08:17Powodzenia. Walcz bo warto
MariaMagdalena1974
11 stycznia 2016, 01:10Milosc,jedzenie skad ja to znam...nie poddawaj sie malenka!!!!