Tyle się dzieje, że nie mam kiedy pisać. Dziękuje za tyle ciepłych słów pod ostatnim wpisem :).
W weekend jadłam nie najgorzej. Z drugiej strony tylko śniadania wychodziły mi idealnie zgodnie z planem vitali. Posatanawiam poprawę (jak co tydzień:-)), może w końcu się uda. Człowiek zmęczony, tysiąc obowiązków, czasem bywa cięzko:D. Muszę przyznać, że dzięki vitalii coraz bardziej wiem jak duże powinny być poszczególne posiłki. Mój organizm zaczyna mi sygnalizować, że już się najadł. Dodatkowo plus z weekendów jest taki, że uczę się jeść bez planu, a nawet jak popłynę to w tygodniu wracam na dobre tory i waga powoli spada:). Dziś rano ważyłam 66.2, a na pasku jest 66.6. Wyniki wpisuję raz na tydzień i liczę, że w czwartek zaliczę spadek :).
Wczoraj (w poniedziałek) było już grzecznie prócz tego, że na kolacje zjałam 5 śliwek, a w pracy ciągle ktoś mnie ciastem częstował i w sumie zjadłam jeden kawałek ciasta i 2 cukierki.
beatyska
22 września 2015, 20:51Podziwiam, jesteś wzorem do nasladowania ;)
am3ba
23 września 2015, 06:13Dziekuje :), super uczucie :).
123czarnula
22 września 2015, 15:27warto "madrze" sie odchudzac, bo wtedy uczysz sie jak powinnas sie odzywiac. TY juz sie nauczylas, czego i w jakich ilosciach potrzebujesz. Naleza Ci sie wielkie gratulacje :)
am3ba
23 września 2015, 06:14Dziękuję :). Jestem w szoku, że mi tak całkiem niezle idzie :). Chyba pierwszy raz w zyciu tak długi okres czasu jem racjonalnie :)
angelisia69
22 września 2015, 12:06niedlugo wejdzie ci to w nawyk i nie bedziesz zadnych diet potrzebowac,ewentualnie wage kuchenna.Najlepiej miec rozsadek we wszystkim i wtedy mozna jesc wszystko.A jak zaplanujesz sobie menu z gory,to nie bedzie miejsca na "podgryzanie" bo bedziesz czula sie syta
am3ba
23 września 2015, 06:13Co prawda to prawda:) To "podgryzanie" to straszna paskuda;)