Natomiast jeśli chodzi o aktywność to nie oszukuję, że jest dużo. Dywanówek nie chce mi się robić wcale, na razie muszą wystarczyć 2h/tydzień fitnessu, za to odpaliłam rower stacjonarny i coś tam zawsze wpadnie.
Następnym krokiem na przód jest ograniczenie alkoholu, którego nie potrafiłam sobie nigdy odmówić. W styczniu większa dawka wpadła raz (chorowałam 2 dni!), i kilka razy jedno piwo/lampka wina.
Podsumowując - przez styczeń schudłam 2 kg. Mając w głowie ilość wpadek, pierwszy tragiczny tydzień stycznia to jest OK
Buziaki!