Właśnie! Po prostu nienawidzę korzystać z przebieralni w sklepach! Wiem, że ubranie należy przymierzyć przed zakupem, aby nie popełnić gafy, ale przeraża mnie odbicie w sklepowym lustrze. Ono pokazuje mi wszystko co w sobie nie trawię. Wielgachne uda, wypukły, obrośnięty tłuszczem brzuch i lejące się ramiona... Fuuu...
Ale nie ma tego złego co na dobre by nie wyszło, bo przynajmniej widok ten daje mi motywację do walki! Walki o ładniejszy, estetyczniejszy widok w tymże lustrze.
Dziś troszkę poszalałam...
Ś: omlet z 3 jajek z oliwkami, szpinakiem i pomidorkami koktaliowymi
II Ś: deser z Grycana: 2 gałki lodów (sorbet i jogurtowy) + jogurt naturalny + musli
O: b-smart (frytki+twister), caffe latte + ciastko z KFC
P: kawa mrożona z bitą śmietaną
K: kasza jaglana z serkiem wiejskim
Ruch: 40 min roweru, Mel B pośladki, ramiona, brzuch + Tiffany boczki = 40 min
Wczoraj biegałam 40 min, jutro też mam zamiar pogalopować i do tego jeszcze poskakać na skakance 30 min.
Obiecałam też sobie jutro odpuścić słodkie... zobaczymy na ile mi starczy silnej woli ;)
swinka89
25 maja 2015, 22:31A z tymi lustrami w przymierzalniach różnie bywa :D Część pokazuje wszelkie mankamenty (najczęściej wynika to z oświetlenia) a część pokazuje nas lepiej :P zmień sklepy! :D A z menu no trochę poszalałaś... :) Ale jutro będzie lepiej! :)