Właśnie skończyłam trening z Ewą. Turbo dało mi nieźle w kość. Jestem caaała mokra. Od stóp po sam czubek głowy. Nie znalazłam na sobie suchej nitki. Czuję jak mi ramiona drżą, a mimo wszystko jestem z siebie zadowolona i mega dumna. Dałam radę od początku do końca. Co dziwne. wszystkie ćwiczenia, które Chodakowska uznała za ciężkie mnie wychodziły bez większego problemu, a te, które, rzekomo, były łatwe, sprawiały mi najwięcej problemów. Ależ się denerwowałam. Pot płynął strumieniami przy akompaniamencie nieprzyjemnych epitetów i słówek. Dobrze, że nikogo w domu nie było. Ależ by się działo.
Czekam na zakwasy jutro. Będą, nie ma innej opcji. Ale... ja zawsze powtarzam, że bez bólu nie ma efektów. Jeśli wszystko jest w porządku, to wiem, że coś robię nie tak.
Wysiłek naprawdę wyzwala endorfiny. Chyba pokochałam świat...
... chyba.
A teraz lecę pod zimny prysznic.
|1|2|3|4|5|6|7|8|9|10|11|12|13|14|15|16|17|
|18|19|20|21|22|23|24|25|26|27|28|29|30|31|
BigMum
20 sierpnia 2013, 11:55dzieki :)
5Borejkowna
18 sierpnia 2013, 11:24O, turbo, ambitnie. :)
Olaa92
16 sierpnia 2013, 00:34Dziękuję :))
werczyslaw
12 sierpnia 2013, 22:59Widzę, że masz mini wyzwanie, może dołączysz też do mojego ;) Będzie razem Nam lepiej ! Zobacczu mnie w pamiętniki a na pewno się skusis! :))
marylinn
12 sierpnia 2013, 22:05uczucie zmęczenia po ćwiczeniach daje kopa do działania, uwielbiam! Daj znać jak idzie z Ewką, jestem ciekawa, bo opinie są bardzo sprzeczne :)
Olaa92
12 sierpnia 2013, 21:59Powodzenia z Ewka !!!:):))
YouAreGonnaGoFarKid
12 sierpnia 2013, 19:57oby tak dalej! :D trzymaj się i powodzenia!